Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych. Marta Fox
Trudno wytłumaczyć komuś, kto nie pracuje twórczo, co znaczy taka praca. Moja matka nie rozumiała tego do końca życia. Niby wiedziała, że piszę książki, ale była przekonana, że one same się jakoś piszą, a ja nie pracuję, ponieważ nie wychodzę do pracy. Skoro więc jestem w domu, to można mi przeszkadzać, bo nic ważnego nie robię. Nie to co kiedyś, gdy pracowałam w szkole. Wtedy przynajmniej byłam kimś. Sąsiadki mamę szanowały, bo była matką "tej" polonistki z liceum. A potem świat osiedlowy o mnie zapomniał, nie miała się mama czym chwalić, bo córka nierób, z pracy zrezygnowała, na emeryturę czekać nie chce, mąż ją opuścił. Siedzi więc w domu, okien nie myje, na manowce schodzi, jeździ Bóg wie gdzie. Gdyby choć jeszcze pisała jak Kraszewski, to może by i kto to czytał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz