Przejdź do głównej zawartości

Marcin Pilis. Łąka umarłych.


Wydane przez
Wydawnictwo SOL

W miarę odwracania kolejnych stron powieści Marcina Pilisa czułam jak wokół serca zaciska mi się coś, czego nazwać nie umiem. Książka napawała mnie strachem, a umiejętnie dawkowana wiedza o tym, co wydarzyło się w Wielkich Lipach i o tym, jakie wpływ owe wydarzenia będą miały na życie wielu pokoleń, podsycała ten strach.

Fabuła powieści toczy się w kilku planach czasowych. Jest rok 1942, który poznajemy z zapisków Jerzego Hołotyńskiego, rok 1970, w którym jego syn przyjeżdża do Wielkich Lip i do obserwatorium astronomicznego odziedziczonego po przodkach i wreszcie - 1996 rok - rok odwiedzin Karla Straucha, oficera Wermachtu, który w Wielkich Lipach szuka wyzwolenia od przeszłości.

Nie chcę Wam zdradzać zbyt wiele, bo uważam, że wędrówka przez wydarzenia powieści jest doznaniem doprawdy robiącym wrażeniem. Dość będzie zatem powiedzieć, iż Wielkie Lipy to wieś skazana przez swoją głupotę i żądzę na wymarcie, to pewnego rodzaju skansen, w którym należy dożyć swych ostatnich dni, miejsce, o którym prawie zapomnieli już wszyscy (wydaje się, że zapomniał o niej też i Bóg).

Żałuję, że nie czytałam pierwszej powieści Marcina Pilisa, bo jeśli była tak przejmująca jak "Łąka umarłych", to żałować należy. Autorowi należą się ogromnym brawa za stworzenie opowieści, która nie pozostawia czytelnika obojętnym, która sprawi, że kwestia rozliczeń z przeszłością nabiera nowego znaczenia, która pokazuje jak wielkie krzywdy mogą sobie wzajemnie wyrządzać ludzie kierując się tylko tym, że mogą.

Komentarze

Klaudyna Maciąg pisze…
Nie ma co żałować - wszystko można nadrobić, czyż nie? :)
Edyta pisze…
ja już nie mogę się doczekać aż przeczytam, zapowiada się naprawdę ciekawie.
Monika Badowska pisze…
utbolowa,
oczywiście, można:) Ale lubię czytać po kolei;)))

Edith,
jest taka jak się zapowiada:)
kornwalia pisze…
Intrygujące. A okładka godna pochwały!
Anonimowy pisze…
Też mnie zaciekawiłaś, tym bardziej, że ostatnio również czytałam dość mocną rzecz polskiego pisarza, o którym (jak i o tym) wcześniej zupełnie nie słyszałam. Okładka faktycznie intrygująca.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k