Przejdź do głównej zawartości

Danuta Noszczyńska. Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana.


Wydane przez
Wydawnictwo SOL

Książki Danuty Noszczyńskiej dotychczas jawiły mi się dwojako. Albo jako lekkie, służące li i jedynie rozrywce albo pozornie lekkie z dużą dawką refleksyjności. Kiedy podczas spotkania autorskiego odbywającego się wiosną Danuta Noszczyńska wspominała o kolejnej powieści, nie miałam powodów, by wątpić w to, że kolejny raz zapewni nam lekturę idealną do odstresowywania się. A tu niespodzianka...

Marian Żywotny, lat 77, to ucieleśnienie Waszych najgorszych wyobrażeń o zapatrzonym w siebie tradycjonaliście. Milczenie przy wspólnych posiłkach, żona traktowana jak służąca o szerokim wachlarzu obowiązków, dzieci wychowywane pośród ciszy i rozkazów wynikających z przekonania tatusia, że tylko on ma rację, doszukiwanie się w innych ludziach najgorszych cech przy jednoczesnym przekonaniu o własnej nieomylności opartej na Piśmie Świętym. Wystarczy?

Im większą czułam niechęć do Mariana, tym bardziej podziwiałam Danutę Noszczyńską i jej zmysł obserwacyjny. Wyselekcjonowanie z wielu postaci cech, które tak wyraziście tworzą osobowość Mariana jest prawdziwym majstersztykiem. Język Marianowych zapisków jest niecodzienny, gwarowy i za to również Autorce należą się brawa.

Kiedyś znów ubodło mnie do żywego mięsa cwaniactwo kolejnego sąsiada. Wtenczas to po raz pierwszy sam się sobie zdziwiłem, ilu do tej pory nie zauważałem ludzkich świństw i bezeceństw!  Bo mieszka też koło mnie po sąsiedzku taki gość, Bełza Jerzy, co do drogi gruntowej sąsiedzkiej w ogóle nie należy, podatków nie płaci, jeździ nią sobie, jak swoją, choć nie można powiedzieć, aby innego dojazdu do chałupy nie miał. Owszem, ma, ino dookoła nieco i trochę do głównej szosy nadrabiać by musiał. No więc sobie cwaniaczek dojazd skracał przez moją wspólnościową drogę, a potem wio, na szosę! Cwaniactwo jego bolało mnie dłuższy czas, bo czemu ja niby za tą jedną dwudziestą czwartą drogi płacić pospołu z innymi ludziami muszę, a on nie?

Mentalność Kalego, prawda? Marian Żywotny jest postacią szalenie charakterystyczną, budzącą różne uczucia, wśród których na próżno doszukiwać się sympatii. I - choć nie myślałam, że kiedykolwiek będę polecać książkę, której bohatera nie cierpię - polecam "Pod dwiema kosami..." jako doskonale studium osobowości. Pisanie Danuty Noszczyńskiej lubiłam już wcześniej - teraz, pozostając pod dużym wrażeniem przeczytanej powieści - z niecierpliwością wyczekuję kolejnej jej książki.

Komentarze

słowoczytane pisze…
"Mariana" właśnie przeczytałam i mimo iż jest on postacią baaaardzo niesympatyczną, to chylę czoła przed autorką, że takiego Mariana stworzyła. Książka jest rewelacyjne, a zmysł obserwacji autorki - fenomenalny :)
Michaela pisze…
A to zaskoczka. Muszę wyszukać
Pisany inaczej pisze…
Książka czeka na mnie na półce...
Monika Badowska pisze…
Skarletko,
wielkie brawa należą się Pani Noszczyńkiej:-)

Michaela,
:-)

PisanyInaczej,
to czytaj - niech nie czeka:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj