Przejdź do głównej zawartości

Grzegorz Kasdepke. Zeus & Spółka. Mity dla dzieci.


Wydane przez
Wydawnictwo Literatura

Mity greckie opowiedziane przez Grzegorza Kasdepke śmieszą i intrygują. Czyta się je świetnie - niby już znane, ale napisane nowym językiem zupełnie nie nudzą i nie są przerażające. 

Lubię Grzegorza Kasdepke przede wszystkim za język jego książek - współczesny, przemawiający do dzieci, ale nie infantylny i sztuczny! Mity w jego wydaniu to zbiór fascynujących przygód różnych bohaterów, Indiana Jones mógłby im pozazdrościć! Przekazywać dzieciom tradycje kulturowe w przystępny (i interesujący!) dla nich sposób to duża sztuka, autor poradził sobie z nią doskonale! Mity okraszone są ilustracjami Ewy Poklewskiej-Koziełło (jeśli czytaliście "Niesmacznik" to ją znacie) - całość wygląda bardzo estetycznie. 

Nie wiem, w której klasie "przerabia się" teraz mity greckie, ale jeśli Wasze dzieci mają to w najbliższych szkolnych planach, to kupcie tę książkę koniecznie. Jeśli wybieracie się na rodzinne wakacje do Grecji - kupcie ją tym bardziej, wszak nic tak nie kształci jak podróże. Szczególnie te z dobrą książką w walizce.

Izabela mama Heleny

Komentarze

Iza pisze…
Uwielbiam wszystko co wychodzi spod pióra pana Grzegorza, więc z pewnością przeczytam:)
też lubimy :) Polecam także pierwszą część Mitów tego samego autora.
Meme pisze…
Ciekawy pomysł na przekazanie historii młodszym czytelnikom ;D
Lubie też Grzegorza Kasdepke, a książka o mitach jest rewelacyjna :) pozdrawiam
Anne18 pisze…
ciekawy tytuł bloga zajrzyj http://anulka1992.blogspot.com/

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...