Przejdź do głównej zawartości

Ewa Gil-Kołakowska, Henryk Szareyko. Opowieści wigilijne o wieczerzy, kolędach, Herodzie...


Wydane przez
Wydawnictwo Bukowy Las

W zasadzie powinno się czytać tę książkę około miesiąca temu. Co więcej, czytałam "Opowieści wigilijne" w okresie świątecznym. Tylko już czasu mi nie starczyło, by usiąść i o niej napisać.

Dwadzieścia sześć rozmów, dwadzieścia sześć osób zaproszonych do tego, by wspominały i dzieliły się z czytelnikami swoim dziecięcym patrzeniem na Święta i świętowaniem w życiu dorosłym. Ilu rozmówców, tyle historii, choć oczywiście wiele elementów wspólnych, szczególnie gdy rozmowa skupiała się na kulinariach, na dwunastu potrawach jakie powinny się pojawić na stole podczas Wieczerzy (a nie wszędzie są to te same potrawy).

Zaglądanie ludziom sławnym w życie nie jest moja ulubiona czynnością. podczas tej lektury miałam jednak wrażenie, że opowiadający czekają na czytelników, chcą się z nami podzielić tym, co dla nich ważne, czasami aż na granicy intymności.

Na słowa uznania zasługuje szata kolorystyczna książki, jej wydanie. Z przyjemnością podejmowałam próby rozpoznania na zamieszczonych przy tekstach zdjęć znajomych z mediów rysów twarzy.

Z pewnością najlepszym czasem na czytanie tej książki jest druga połowa grudnia, ale tak naprawdę na rozmawianie o tym, jak magiczny klimat miały świąteczne dni, gdy byliśmy dziećmi, czas jest zawsze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k