Jhumpa Lahiri. Imiennik.



Opowieść o emigrantach bengalskich, którzy próbują ułożyć sobie życie w USA. O tym jak wielkie różnice istnieją między młodymi ludźmi, którzy urodzili się w Indiach i przyjechali do stanów, a ich dziećmi, urodzonymi już w nowej ojczyźnie ich rodziców.
O chłopcu, który miał na imię Gogol i który przez wiele lat nie znał przyczyny wyboru takiego imienia. O dzieciach, które męczyły się wśród niezliczonej liczby krewnych podczas pobytu w Kalkucie, tęskniących jednocześnie za własnym pokojem, hamburgerami i muzyką inną niż hinduska. O kobiecie, która poślubiła mężczyznę jakiego wskazali jej rodzice i pojechała z nim zgadzając się na odłączenie od najbliższych, zaistnienie w nowej kulturze, przymusową naukę wielu zwyczajów. O tym, że jak wiele znaczą rodzice w naszym życiu, dowiadujemy się po ich śmierci.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

I jak się tobie podobała ta książka?
Bo mnie bardzo i taki mały żal czułam kiedy się kończyła.
Są powieści które po ostatniej kartce chciałoby się nadal czytać aby móc się dowiedzieć co więcej się wydarzyło w życiu bohaterów i dla mnie ta powieść jest taką.

Monika Badowska pisze...

Spokojnie mi się czytało i leniwie. I gdy Gogol w pokoju na górze zaczytywał się w opowiadaniach rosyjskiego Gogola byłam ciekawa czy zrozumie to co kiedyś usłyszał "Wszyscyśmy z Płaszcza".
W swojej bibliotece znalazłam też "Tłumacza chorób" tej autorki. Postaram się przeczytać:)

Anonimowy pisze...

"Tłumacz chorób" bardzo mi się podobał mimo że to są opowiadania choć ja nie jestem ich zwolenniczką.
Warto je przeczytać:)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger