Przejdź do głównej zawartości

Astrid Lindgren, Björn Berg. Skąpy nie jestem, powiedział Emil.


Wydane przez
Wydawnictwo Zakamarki

Z Emilem znamy się dość słabo. Tzn. wiem o istnieniu takiego chłopca, podczytywałam niegdyś jego przygody, ale moje serce należało do innych bohaterów książek Astrid Lindgren. Tym większą miałam radość z poznawania Emila, który jest utrapieniem, ale kochanym utrapieniem, swoich rodziców:)

W zagrodzie Katthult w niedzielę przypadającą po Świętach Bożego Narodzenia urządzano przyjęcie, na które zapraszano wszystkich mieszkańców wsi. Rodzice Emila zatroszczyli się o dobre jedzenie, a skoro zapraszali wszystkich – pewne było, że towarzystwo będzie udane. Najbardziej żywiołową okazała się nauczycielka – zaprosiła wszystkie dzieci do zabawy w śnieżki, zmobilizowała starszych i młodszych do tańców (wszak zabawa z dziećmi jest działaniem pedagogicznie słusznym) i wymyśliła zabawę w „pojechałam do miasta i znalazłam sobie narzeczonego”.

Ech, ależ oni się bawili – te tańce, śnieżki, wspólne ucztowanie, gry towarzyskie, śmiech, radość, po prostu frajda. A oczywiście najwięcej śmiechu dostarczył zebranych Emil biorący udział w zabawie wymyślonej przez nauczycielkę.

Astrid Lindgren to pisarka obdarzona niesamowitym darem: gdy pisze o rzeczach smutnych, czytelnikowi kapią łzy, gdy o wesołych – aż nogi rwą, by podskoczyć z radości.

Uśmiałam się przy Emilu – polecam:)

P.S. Niesforny bohater trafiał karany przez tatę do drewutni, czy do stolarni. Jak pamiętacie?


*   *   *
Czy ktoś z Was zna szwedzki? Mam do oddania poniższą książeczkę:

Komentarze

mdl2 pisze…
Ostatnio jest wysyp książeczek sygnowanych właśnie nazwiskiem A. Lindgren + ktoś jeszcze. Zastanawiam się, jaki jest tu wkład Lindgren i na czym takie współautorstwo polega? Szczerze mówiąc jeszcze żadnej nie kupiłam Dzieciom, bo nie wiem czy to nie jest coś jak "obraz z pracowni Rembrandta" :).
A Emila "oryginalnego" znamy i lubimy od lat :)
Monika Badowska pisze…
Mdl2,
dodatkowe nazwiska to ilustratorzy:) Możesz kupować bez obaw:)))
Bazyl pisze…
Skusiłbym się na Nusię, ależ noż kurczęż, po szwedzku?? :)
Monika Badowska pisze…
Bazylu,
może się dziecię będzie kształciło:)
mdl2 pisze…
Super, dzięki za wyjaśnienie, to kupujemy :)
padma pisze…
Ja też je kupuję bez obaw, odkąd kupiłam pierwszą, chyba "Wiosnę w Bullerbyn" i stwierdziłyśmy z córką, że to prawdziwe Bullerbyn, a nie żadna podróba;) A co do kar, to moim zdaniem do drewutni!
Monika Badowska pisze…
Padmo,
też byłam przekonana co do drewutni. Ale okazuje się, że
"drewutnia" to tylko wymysł tłumaczy przygotowujących film. W książkach Zakamarków i Naszej Księgarni Emil zawsze za karę ląduje w stolarni, gdzie czas kary umila sobie rzeźbieniem figurek. W drewutni mógłby co najwyżej układać polana w stos. Gdy się zastanowiłam - owszem przyznałam rację, ale w świadomości wciąż mam okrzyk - "Emil - do drewutni!"

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k