Przejdź do głównej zawartości

Spanie i jedzenie, czyli to co koty lubią najbardziej;)

Koty głównie śpią. W nocy głównie na mnie;) Nusia na nogach, Sisi na plecach. Jako, że trudno byłoby ułożyć na mnie więcej kotów, tak, by te się nie stykały, Gusia i Kavka nie utulają mnie do snu.

Wczoraj nastąpiło spięcie między Nusią a Kavką. Kavka podbiegła zapraszając do zabawy, ale chyba zaproszenie było nie dość czytelne, bo Nusia zareagowała stanięciem na dwóch łapkach i syczeniem.

Odmówiły czas jakiś temu jedzenia surowego mięsa. Tzn. zjadły, ale bardzo opornie i zerkając to na Z. - sprawcę tegoż nieszczęścia- to na mnie z wyraźnym wyrzutem w ślicznych kocich ślepkach;)

Zagustowały za to w karmie Josera Emotion Culinesse - trzy kilogramy zniknęły w miesiąc:)

Pani w sklepie zoologicznym pod domem stwierdziła, że zapoczątkowaliśmy modę na 20 kg benka i już nie tylko my go kupujemy. No i bardzo dobrze. Jest to nieliczny raz dopasowania się rynku do klienta, który dane mi było zaobserwować, a co więcej - zainicjować:)

Komentarze

abigail pisze…
Urwis i Mały dostają jedną porcję surowego mięsa dziennie. Niestety ostatnio rano nie jedli nic, aż do pory obiadowej. Wyrzucałam (no nie wyrzucałam, bo za płotem jest sporo takich co zjedzą, aczkolwiek bezdomnych kotów to chyba nie ma) całe miseczki mokrej karmy. No, ale wiadomo, któregoś dnia się im przeje i znów będą wyłącznie saszetkowe... (przez jakiś czas ;)), a może się Mały Kot na suche przestawi?
Tak na marginesie, bo wiadomo "co kraj to obyczaj, co lekarz to diagnoza": Pani doktor twierdzi, że z wywiadów przeprowadzonych z właściciekami chorych na NERKI kotów wynika, że 95% z nich było karmionych wyłącznie surowym mięsem (przemrożonym, z dodatkami) - pozwoliła na max.10 dkg dziennie ;).
maus pisze…
moje tylko jako przysmak... od czasu do czasu dostana troche indyka :) na dwoch spodkach, bo inaczej Wikko wciaga wszystko podczas gdy Wilbar subtelnie zuje jeden kasek.
maus pisze…
u mnie ze wzgledu na wiek futer do spania i jedzenia dolacza jeszcze dzika zabawa o nieludzkich porach ;) z przytupem, okrzykami...
Kot Patapon pisze…
Nusia stanęła na tylnych łapkach - to musiało wyglądać imponująco, Kavka na pewno się wystraszyła.
A z tym surowym mięskiem, to pewnie się znudziło. Pod wpływem Twojego posta sama zaczęłam podawać kotom surowe z tymi wszystkimi witaminami i czasem zjadają chętnie, a innym razem nie mają ochoty, więc dostają dobre suche. Może trzeba to właśnie wypośrodkować.
kociokwik pisze…
Przepraszam, ze odpisuję dopiero dziś.

Macie racje - mięso surowe chyba im się przejadło. Wczoraj po kilkudniowej przerwie z ochotą rzuciły się na wątróbkę. Doprawioną tauryną i jajkiem:)

Skończyło się też suche z Josery - jedzą teraz odkłaczającą purinę i nie zalega ona jakoś długo w miskach;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k