Przejdź do głównej zawartości

Liane Schneider. Zuzia uczy się jeździć na rowerze, Zuzia jeździ konno.



Wydane przez
Wydawnictwo Media Rodzina


Dlaczego tak lubię książki o Zuzi? Po pierwsze dlatego, że autorka (i tłumaczka) traktuje dzieci poważnie - nie używa spieszczeń i nie stroni od normalnego, "dorosłego" języka (kiedy pisze o koniach używa takich słów jak "wędzidło",  "popręg", "strzemię"). Po drugie dlatego, że Zuzia jest dzieckiem takim jak inne - zwyczajną małą dziewczynką. Po trzecie dlatego, że książki z tej serii są po prostu mądre, ładne i tanie (7,90 zł za książeczkę!).

"Zuzia uczy się jeździć na rowerze" i "Zuzia jeździ konno" to już nasze kolejne książeczki z serii i mogę je polecić wszystkim rodzicom! Przed nami nauka jazdy na rowerze, więc teraz, po lekturze książki o Zuzi, Helenka wie, że inne dzieci też się przewracają i że to normalne kiedy człowiek się czegoś uczy. Zuzi nie da się nie lubić, czyta się też z przyjemnością :)

P.S. Jeśli idziecie w odwiedziny do dziecka, któremu właśnie urodziło się młodsze rodzeństwo, koniecznie kupcie "Zuzia i nowy dzidziuś" - moim zdaniem świetny prezent!!!

Izabela, mama Heleny

Komentarze

Bazyl pisze…
Ja trochę z innej beczki. Jeśli chodzi o naukę jazdy na rowerze, świetnym pomysłem jest tzw. rowerek biegowy (laufrad). Pozbawiony napędu (pedały, łańcuch etc.) służy do nauki utrzymywania równowagi. Bartek po dwóch miesiącach śmigania na takowym przesiadł się na zwykły (bez bocznych kółek) w 15 (słownie: piętnaście) minut, bo tyle zajęło mu opanowanie sztuki pedałowania. Bez kijków, podpórek i biegania rodziców z wywieszonym językiem. Dla mnie - mega! :D
Monika Badowska pisze…
Bazylu,
Hela dotychczas jeździła na takim własnie rowerze. Szło jej świetnie, ale już jest za duża na ten model, który ma. O ile się nie mylę, w ten weekend jedzie z rodzicami po prawdziwy rower:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k