Przejdź do głównej zawartości

Zakaz ruszania i piętki

Odwiedziła nas dziś Z. przynosząc wielką pakę jedzenia dla Wojtusia. Kotek został wygłaskany i wyprzytulany. Kociątko zmęczone wrażeniami zasnęło, a gdy późnym popołudniem wstało i łobuzowało ile wlezie.


W międzyczasie podłożyłam go do Nusi ciekawa jej reakcji:







Powiedziała, że chętnie go wyliże, ale jak nie będzie się ruszał. Jak zaczynał - pacała go łapką ku uspokojeniu. Szkoda mi się Wojtka zrobiło i czym prędzej go zabrałam.

Później, na wyraźną prośbę Z., podjęłam próbę zrobienia zdjęcia kocim piętkom. Przy hasającym Wojtusiu nie było to łatwe, ale udało mi się:



Resztę popołudnia i wieczór Wojtek spędził śpiąc na mnie (teraz też śpi). Dołączyła do nas Gusia, więc było mi buro, miło i ciepło.

Komentarze

Maskotka pisze…
Pięknie razem wyglądają!:)
I jak tam po ważeniu? Ile waży Wojtuś?
zu pisze…
Prawda,że piękne różowe paluszki?Jak już będzie miał kopyta,jak rasowy kocur,miło będzie powspominać...;-)))
Anonimowy pisze…
Słodki ten Wojtuś:)
kociokwik pisze…
Nie udało się nam go zważyć; w domu mamy tylko małą kuchenną wagę.
ewung pisze…
Śliczny chłopaczek! Trzymam kciuki, żeby zdrowo rósł a potem znalazł cudowny dom :-)
amyszka pisze…
Śliczne piętki i fotki jak są razem :))
wilddzik pisze…
O jakie cudne podusie na cudnym Wojtusiu :-))) Rośnij zdrowo maluszku :-) Niesamowite wrażenie robi zestawienie tego malucha z wielkim dorosłym kotkiem :-)
kociokwik pisze…
Oj, piętki są zachwycające:-) I mam wrażenie, ze to właśnie nimi Wojtuś tak klapie, gdy biega:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k