Przejdź do głównej zawartości

Jennifer Clement. Trucizną mnie uwodzisz.

Wydane przez 
Dom Wydawniczy Mała Kurka

"Trucizną mnie uwodzisz" to książka o silnych kobietach. O kobietach, które powodowane pewnymi okolicznościami zawsze umieją - w ich mniemaniu - zachować się odpowiednio. O kobietach o fascynujących pasjach, o namiętnościach, które nawet jeśli długo skrywane, dochodzą do głosu z całą siłą i bezwzględnością.

Emily zbiera wycinki prasowe dotyczące kobiet popełniających zbrodnie. Młodą kobietę wychowywał ojciec, a pomagała mu w tym Matka Agata, zakonnica prowadząca sierociniec pod wezwaniem Świętej Róży z Limy założony przez przodów Emily. 

Matka Agata uczy Emily o świętych, ponieważ wierzy, że mogą wstawiać się za kimś tylko wtedy, gdy się o nich wie. Każdy dzień jest świętem. Dziewiętnastego kwietnia Matka Agata czci patrona od nagłych wypadków, a dwudziestego trzeciego sierpnia obchodzi dzień patrona hafciarzy. Twierdzi, że została zakonnicą przede wszystkim po to, by dowiedzieć się wszystkiego na temat świętych i nauczać o ich życiu. [s. 8]

Powieść Jennifer Clement ma przedziwny klimat przepełniony tęsknotą. Z tej książki wyłania się suchy wiatr, palące słońce, soczyste zapachy i kolory. To wszystko nie jest jednak podszyte spokojem, ale emocjami. Silnymi tak, by zabić.

"Trucizną mnie uwodzisz" to doskonała literacka wyprawa w mało znany świat. Doskonała literacko opowieść zasługuje też na uznanie za wizualną stronę książki.


P.S. Macie swojego ulubionego świętego?

Komentarze

Blueberry pisze…
Brzmi całkiem ciekawie, może się skuszę.
Monika Badowska pisze…
Blueberry,
skuś się, skuś:-) Warto:-)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...