Przejdź do głównej zawartości

Wołanie o...

Sisi od wczoraj zintensyfikowała swoje działania zmierzające go tego, by nie pozwolić nam spać. Co gorsza - dziś udało jej się wybiec na korytarz, gdy wracaliśmy do domu. Przebiegła się aż do samego końca długiego korytarza, zakwiczała radośnie i dała się wziąć na ręce. Czas jakiś później zaczęła się domagać wypuszczenia na korytarz. Zawodziła stojąc pod drzwiami, skakała na klamkę raz za razem i nader chętnie porzucała ów proceder, gdy tylko zaczynałam się z nią bawić. 

Po około 2 godzinach ułożyła się do spania. Ciekawe, o której nas obudzi...

Komentarze

abigail pisze…
hymmm.... niedopieszczona?... a może to pozostałości rujki?... Urwis ma takie zachowania wskazujące na to, że gdzieś tam instynkt w nim siedzi, choć niby hormony nie teges...
ewung pisze…
Aj tam kto by tam potrzebował snu - kotami się zajmować trzeba :-)
retro77 pisze…
Pewnie !! Nie ma spania !! Kot chce się bawić - po co spać - jest tak pięknie - szkoda życia na spanie :))))))))))
amyszka pisze…
Całkiem jak u mnie - Karmelito jak Sisi wiecznie zawodzi pod drzwiami -//
kociokwik pisze…
Wydaje mi się, że to jakaś chęć zabawy:-) Jak się wyszalałam z nią popołudniu, to się uspokoiła;-)
kociokwik pisze…
Szkoda... Ale się chce;-)))
kociokwik pisze…
Straszne to - no, bo wiadomo, że nie wypuścisz, a namówić uparciucha do zmiany zdania łatwo nie jest...

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...