Przejdź do głównej zawartości

Moskwa Noir. Pod redakcją Natalii Smirnowej, Julii Goumen.


Wydane przez 
Wydawnictwo Claroscuro

W dużą radością powitałam powstanie serii "Noir", a szczególnie książkę, która ową serię zaczyna, czyli tom przedstawiający historie moskiewskie.

Książka podzielona jest na cztery rozdziały: "Zbrodnia i kara", "Martwe dusze", "Ojcowie i dzieci", "Wojna i pokój". W dwóch pierwszych rozdziałach zamieszczono po cztery opowiadania, w dwóch kolejnych - po trzy. Opowiadania zlokalizowane są w kolejnych dzielnicach Moskwy, a Autorki antologii przyznają, że zależało im na tym, by pokazać drugą stronę bogatego, kolorowego miasta; stronę mroczną, groźną i niekoniecznie tę, przez którą wiodą turystyczna szlaki.

Prospekt Leningradzki, Czyste Prudy, Nowy Arbat, czy Łubianka są świadkami wydarzeń krwawych, budzących grozę. Czytając opowiadania zebrane pod wspólnym tytułem Moskwa Noir miałam nadzieję, że to, o czym czytam jest jedynie fikcją. Nadzieja owa była jednak podszyta zwątpieniem, bo choć - i to też wiem od Autorek antologii - to Sankt Petersburg kojarzony jest poprzez twórczość Dostojewskiego i Gogola bardziej z mrocznymi klimatami - mnie w ten sposób kojarzyła się także Moskwa.

Trudno przedzierać się przez mrok. Trudno różnicuje się w mroku poszczególne elementy otaczającego nas świata. Mrok zasłania i jednocześnie odkrywa to, co w blasku dnia niewidoczne. Moskiewski mrok też jest trudny, bo wciąż podczas lektury poszukiwałam promienia słońca... Taka specyfika z pewnością znajdzie miłośników, a ja, choć musiałam czasami robić przerwy w lekturze, czekam na kolejne dwie książki wydane w serii Meksyk Noir i Barcelona Noir.

Komentarze

szfagree pisze…
Hm..., dosłownie dzisiaj usłyszałam o tej książce od mojej koleżanki i jeszcze Twoja recenzja... to chyba jakieś znaki ;) Dobrze, że Moskwa została pokazana od tej mniej znanej strony. Jestem bardzo ciekawa, co z tego wyszło.
kornwalia pisze…
Wrzuć na Rosję w literaturze ;) Coś tam frekwencja siadła.

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...