Przejdź do głównej zawartości

Alan Bradley. Flawia de Luce.


Wydane przez
Wydawnictwo Vesper

Spędziłam z rezolutną Flawią dwa urocze dni. Inteligencja dziewczynki, jej wścibstwo, a zarazem zamiłowanie do chemii tworzą z bohaterki książek Alana Bradleya wyjątkową postać. 

Flawia mieszka z starszymi siostrami, ojcem oraz niezawodnym pomocnikiem, Doggerem, w Buckshaw, zamku nieopodal Bishop's Lacey. Po mamie dziewczynka odziedziczyła rower, za pomocą którego penetruje okolicę węsząc, szukając ciekawostek, przeprowadzając mnóstwo rozmów z ludźmi żyjącymi życiem innych. Flawia, oprócz bogatego życia towarzyskiego, ma doskonale wyposażone laboratorium chemiczne i wyjątkową wiedzę na tego wszystkiego, co się z procesami chemicznymi wiąże. Ma również rozwiniętą samoświadomość:

Na jedenastolatkach nie można polegać z zasady. Jedenastolatki to osoby, które właśnie przestały być berbeciami, co oznacza, że już nikt się nad nimi nie pochyla i nie szturcha ich paluchem w brzuch, wydając przy tym idiotyczne odgłosy, w rodzaju "tiu-tiu" - od czego ma się ochotę zwrócić światy poranny posiłek. Mimo to nikt nie bierze jedenastolatki za osobę dorosłą. Chodzi o to, że jesteśmy niewidzialne, z wyjątkiem tych przypadków, kiedy chcemy, aby nas zauważono. [ Badyl na katowski wór.s. 118]

Polubiłam klimat powieści, angielską prowincję opisaną przez Bradley'a, sympatycznego i umiejącego się przyznać do porażki inspektora Hewitta. Pozostaje mi czekać na kolejny tom przygód Flawii de Luce. Czekać z niecierpliwością.

Komentarze

Stayrude pisze…
Flawia zauroczyła mnie od pierwszych stron "Zatrutego ciasteczka", przede mną kolejne części z jej udziałem.
Magdalena pisze…
Brzmi bardzo zachęcająco :)
pozdrawiam
Agnes pisze…
O, mnie Flawia też urzekła. Mam wszystkie dotychczas wydane części, czekam na następne.
Monika Badowska pisze…
Ja przeczytałam od razu hurtem:-)
abc pisze…
Moja ulubiona książka! :)
Monika Badowska pisze…
U mnie też wywindowała się wysoko w lubianych:-)
ninetaj pisze…
No ja uwielbiam, ale czy ktoś coś może wie kiedy następna książka u nas?

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...