Przejdź do głównej zawartości

Ida Pierlotkin. Dwie połówki pomidora.


Wydane przez
Wydawnictwo Akapit Press

Rodzinne wakacje mogą być albo udane albo nie. Okazało się, że wyjazd rodziny Zuzanki należy zaliczyć do tych drugich. Siostra się złości, bo nie towarzyszy jej chłopak, rodzice, na co dzień żyjący bardziej obok siebie niż ze sobą, nieustannie się kłócą, a ich sprzeczki wzbudzają w dziewczynach obawę przed rozwodem rodziców. Zuzanka ma dość towarzystwa rodziny i postanawia wrócić do Warszawy. Nie ma kluczy od mieszkania, więc postanawia zamieszkać w altanie ogródka działkowego. Zmuszona do samodzielności i rozsądnego gospodarowania pieniędzmi radzi sobie bardzo dobrze, ale popada w coś, czego się zupełnie spodziewać nie mogła.

Kiedy pomyśli się o bohaterach stworzonych przez Idę Pierlotkin to łatwo dojść do wniosku, że są oni prawie wszyscy na wskroś zwyczajni. Sąsiadka zza płotu nakazująca pozbyć się zielska, zapracowani rodzice, nastolatki ulegające modom to postacie jakie codziennie mijamy bez świadomości, że ich życie - podobnie jak nasze - jest materiałem na książkę. Autorka opisała jednak owo "zwyczajne życie" w sposób tak zajmujący, że po lekturze "Dwóch połówek pomidora" mam nadzieję na kolejną książkę zawierającą historię Zuzanki.

Komentarze

Dziwnie mi ta fabuła coś przypomina, ale jak już się wzorować, to faktycznie na najlepszych:P
Agnesto pisze…
Rzeczywiście, skąd ja to znam... ;-)
Ale skoro zajmująco opisane - pomidorowo pyszne, to jestem ciekawa tej Zuzanki.
Blueberry pisze…
Oj, ja się trzymam z daleka od takich książek.
Magdalena pisze…
Lubię takie książki :) A coraz ich mniej

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...