Przejdź do głównej zawartości

Zwierzyniec

Podczas ostatniego weekendu miałam okazję odwiedzić rodzinny dom, w którym mieszkają Kavka i Ciri. Ciri oszalała ze szczęścia na mój widok, wyraziła dezaprobatę dla faktu, że dawno jej nie odwiedzałam i przyjęła z zadowoleniem jadalną piłkę:-)

Kavka, na skutek nadmiernego odżywiana, przypomina kluskę. Ale jakże uroczą:-) Chętnie dała się głaskać, wołała mnie, żebym towarzyszyła jej przy misce (bo trzeba Wam wiedzieć, iż wychowała sobie mojego Tatę tak, że tylko podczas głaskania je - gdy nikt jej nie głaszcze nie je tylko siedzi i zawodzi w przedpokoju domagając się człowieczej obecności), a nawet - jakby popisując się przede mną - weszła do koszyka, do którego nie wchodzi nigdy.

Tymczasem nasze koty zadowalać musiały się obecnością Z. i trzeba przyznać, że nie czuły się specjalnie pokrzywdzone tym faktem. Spały z Z., domagały się głasków i uwagi, a gdy pan kurier przyniósł karton wypełniony puszkami (i tu kolejna dygresja - pierwszy raz mi się zdarzyło, żeby paczka przyszła rozerwana, a puszki zgniecione) to już całkiem były szczęśliwe:-) Choć oczywiście zostałam przywitana przez komitet powitalny i musiałałam długo "przepraszać" Ko-córki za swoją nieobecność.

Fascynujące jest to, jak bardzo Duszka i Nusia się zaprzyjaźniły.

Komentarze

abigail pisze…
Ciekawe te kocie sympatie :)...
Odzia pisze…
Moja Tosia też nie lubi jeść sama. Najlepiej jej smakuje, jak kttoś siedzi obok niej i co chwilę miesza jej w misce, bo nie lubi zbitego zjedzenia:)
madziaro pisze…
koty jeszcze tak nie rozpuściłam, natomiast mój maleńki psiur (przypominam: owczarek niemiecki, 40 kg żywej wagi ;) ) czasami miał takie odchyły i nie jadł, dopóki przy nim nie siedziałam i nie namawiałam na jedzenie ;)
rzeka pisze…
Duszka i Nusia pięknie się razem prezentują... :-) Tymek też jakoś tak ostatnio domaga się głaskania przy jedzeniu... Muszę uważać, bo to prawdziwy terrorysta jest, jak się tak przyzwyczai, to będę miała kłopot... :-)
Całe szczęście ,że moja 6 nie domaga się obecności, bobym nie dała rady :-)))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k