Przejdź do głównej zawartości

Zawartość kocich koszyków

W kocich koszykach rezydują koty. Niby każda ma swój, ale i my i one dawno już zgubiliśmy pamięć o tym, czyj koszyk jest czyj. Może najwyraźniej Nusiowy jest plastikowy transporterek, ale i tak ostatnio spała w nim Sisi.

Zanim jednak kot położy się w koszyku dobrze byłoby ów koszyk czymś wyścielić. I tu pytanie do Was - co stosujecie w roli wyścielideł? Używacie w ogóle czegoś takiego?

My już dość dawno temu odkryliśmy rzecz znaną wszystkim matkom małych dzieci. Jest to ochronka na łóżeczko. Miły, dość gruby pas materiału wypchanego czymś co sprawia, że jest gruby ze sznureczkami służącymi do mocowania. Takie ochronki można kupić w sklepach z używaną odzieżą. My kupujemy, pierzemy, a jak już sierści na nich zbyt wiele - kupujemy następne. Te najnowsze, które trafią do kocich koszyków dziś kupiła nam (kotom) moja siostra. Prawda, że urocze?

Izuniu, dziękujemy:)

(Sznureczki w naszym/kocim przypadku służą do zabawy)

Komentarze

Brahdelt pisze…
Rysiek od pierwszego dnia ma w nosie koci kojec, śpi w trakcie dnia albo na kanapie, albo na naszym łóżku, albo w nocy na mojej poduszce!
maus pisze…
Kotom jak widac tez sie podoba :)

Moje futra spia gdzie popadnie, kocie drzewko, lozko, kanapa, podusia przy piecu, szlafrok na pralce (do wczoraj bo kupilam pokrowiec frote i Wilbar stwierdzil, ze moze oddac szlafrok hehe...) Koszyki mam nawet dwa ale oba futra od poczatku z uporem je ignorowaly...
kociokwik pisze…
Brahdelt,
a nasze lubią swoje koszyki, co oczywiście nie oznacza, że nie sypiają także wszędzie indziej;)

Maus,
może stoją w niedobrym miejscu?
olisek pisze…
Ciekawy pomysl na poslanka oraz "odklaczanie" ich ;) Kot Patapon i spolka maja do dyspozycji reczniki ulozone w koszyku, transporterze i po prostu na podlodze - czasem korzystaja. Kocia siersc jest pewnym problemem, na razie czyscimy te reczniki jak dywanik - odkurzaczem.
abigail pisze…
pomysł świetny :)! gratuluję (ja na ulubionym fotelu Urwisa położyłam starszawe prześcieradło, raz na jakiś czas je piorę.)
kociokwik pisze…
Olisek,
to nie tak, że wyrzucam od razu;) Czyszczę, piorę, ale gdy dochodzi do momentu, że nawet pranie nie pomaga wyrzucam;)))

Abigail,
wczoraj wymieniłam wyścielidło w transporterku i jednym koszyku, bo w drugim spała Nusia i nie chciałam jej wyganiać. Wyścielidło położyłam na łóżku. Sisi kładąc się na łóżku wybrała właśnie ten fragment łóżka, na którym leżało wyścielidło;)) Zatem polecam:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj