Arundhati Roy. Bóg rzeczy małych.
Ucieszyłam się na widok tej książki stojącej na półce w bibliotece. Pomyślałam, że z przyjemnością przeczytam "Boga rzeczy małych" wypełniając przy okazji swoje wyznaniowe zobowiązanie. Sięgnęłam po książkę, wczytałam się w fabułę i po niej więcej 1/3 książki doszłam do wniosku, że nie dam rady. Z przykrością stwierdziłam, że męczą mnie imiona bohaterów, ich przedziwne, poplątane historie, retrospektywne opowieści, że jestem znużona książką, którą zachwyca się wiele osób i która wszak została wyróżniona Booker Prize.
Poległam. Może to nie był dobry czas na Arundhati Roy.
7 komentarzy:
Witam,
zapraszam do udziału w akcji 52ksiazki.pl. Zapraszamy do współpracy i kontaktu.
ps. komentarz spokojnie można usunąć - po prostu chciałem się jakoś skontaktować :)
pozdrawiam.
Fanatyku,
dziękuję za zaproszenie. Przyglądałam się już Waszej inicjatywie i zastanawiałam nad nią. Pomyślę jeszcze nad rozreklamowaniem jej na blogu ( w imię szerzenia czytelnictwa), choć do mnie ona raczej adresowania nie jest;) Nie będę zakładać, że przeczytam w roku 520 książek, bo i tak liczba sięgająca wysoko powyżej czterystu jest sporym wyzwaniem i przyjemnością:)
Nie wiem skąd liczba 520 ale tak czy inaczej, z góry dziękuję :)
Fanatyku,
czytam niemalże 500 książek w roku, więc chyba nielogiczne byłoby zobowiązywanie się, że przeczytam 52 książki:)
Bog Rzeczy Malych jest najbardziej wzruszajaca ksiazka jaka czytalam, szkoda ze nie masz cierpliwosci aby sie wglebic w jej urok
Ja myślę, ze do tej książki trzeba dojrzeć. Ja tez kilka lat temu odłożyłam ją z powrotem na półkę. Teraz znów zaczynam się przymierzać. Cierpliwości :)
Perło,
:)
Prześlij komentarz