Marek Krajewski, Mariusz Czubaj. Róże cmentarne.



Wydane przez

Wydawnictwo W.A.B.

Przyznaję – nie znam pierwszej powieści napisanej przez autorów wspólnie. Pamiętam jednak Mariusza Czubaja mówiącego, że Jarosław Pater nie nadaje się do lubienia. Ta informacja podziałała jak najlepsza zachęta;)

Wspomniany policjant chce pożegnać pracę zawodową zaczynając od małego kroku – chce wyjechać na zagraniczny urlop z kobietą, która wzbudziła jego zainteresowanie. Jednak zanim nadkomisarz zdąży wsiąść do samolotu okaże się, że ów wyjazd jest niemożliwy – trzeba odnaleźć zabójcę kobiet, którzy popełnia morderstwa wzorując się na morderstwach dokonanych wiele lat temu.

Praca policyjna w atmosferze nadmorskich wakacyjnych szaleństw jest dość trudna, ale nie niemożliwa. Pater podejmuje kolejne tropy i podąża ich śladem niczym dobry myśliwski pies.

Intryga jest ciekawa, ale zastanawiam się jak inaczej brzmiała powieść gdyby jej fabuła osadzona była nad innym morzem;)

Być może w głębokim zaangażowaniu się w lekturę przeszkadzało mi słońce i perspektywa spacerów plażowych… Być może powieść Czubaja i Krajewskiego jest miłym czytadłem z kryminalnym zacięciem… I nie bardzo rozumiem, czemu Patera nie da się lubić… A jeszcze bardziej nie rozumiem, czemu Pater interesował się Joanną Radziewicz.

Chyba to nie była książka dla mnie;)

Brak komentarzy:

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger