Łyżka dziegciu w święcie książki
Będąc prowincjonalną nauczycielką postanowiłam wykorzystać okazję i zaprosić do swojej szkoły Wielki Świat wykorzystując w tym celu Światowy Dzień Książki. Miało to polegać na tym, że my (trzy nauczycielki) przygotujemy uczniom i innym nauczycielom święto, którego centralną postacią będzie książka, a organizatorzy ŚDK udzielą nam wsparcia w postaci materiałów promocyjnych oraz zamieszczą na swojej stronie informację o działaniach przez nas realizowanych.
Zamówiłam materiały korzystając z formularza kontaktowego na stronie ŚDK. Nie dostałam odpowiedzi, ani materiałów. Zamówiłam materiały pisząc pod jeden ze wskazanych adresów korzystając z firmowej poczty. Nie dostałam odpowiedzi, ani materiałów. Zadzwoniłam. Pani odesłała mnie do Pana, Pan chciał odesłać do Pani, ale wykazałam się uporem i odesłać się nie dałam. Pan westchnął, kazał napisać e-maila wyszczególniającego jakie materiały są nam potrzebne i ile ich, po czym obiecał wysłać wszystko kurierem.
Materiały przyszły pocztą. Mniej było, niż zamówiłyśmy, plakatów, zakładek, kartek. W kopercie za to znajdowała się faktura nakazująca nam pokryć koszty wysyłki. Choć nigdzie nie była umieszczona informacja, że zamawiający owe koszty pokrywa. Gdy zadzwoniłam zapytać, dlaczego zaskoczono nas tak niemile i podniosłam argument o braku informacji usłyszałam „Gdy ktoś zamawiał telefonicznie zazwyczaj o tym uprzedzano”. Zabrakło mi słów.
Informacji o tym, co planujemy zrobić (a teraz – co zrobiliśmy) na stronie nie zamieszczono.
Miałam nadzieję, że organizatorzy ŚDK, czyli Polska Izba Książki, Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, Izba Księgarstwa Polskiego, Stowarzyszenie Księgarzy Polskich, Polskie Towarzystwo Wydawców Książek są gwarantem profesjonalizmu.
P.S. Świętowanie się udało:)
21 komentarzy:
To wstyd z ich strony! Żenujące zachowanie. Współczuję Wam. Bo chyba nikt się nie spodziewał akurat w tej sprawie jakichkolwiek problemów. Ech, ta polska rzeczywistość...
A później będzie narzekanie, że mało czytamy, że nie bierzemy spraw w swoje ręce, że... Brawo za P.S., bo on jest tu najistotniejszy, a Państwu z dętych instytucji, już podziękujemy :(
Człowiek chce, coś robi, organizuje a tu kłody pod nogi. Kompletny brak profesjonalizmu ze strony organizatorów ŚDK!
Lilithin
Dziękuję za komentarze:)
Ważne, że świętowanie się udało ;)
W szkole rzadko się zdarza żeby nauczyciele robili jakieś akcje związane z książkami ( przynajmniej w moim otoczeniu się z tym nie spotkałam ) to dobrze, że wpadliście na tak ciekawy pomysł chociaż droga do celu prosta nie była.
A zapomniałam dodać, że wysłałam maila.
Ostatnio zamówiłam 2 książki, ale myślę, że na "sen zielonych powiek" powinno mi starczyć ;)
My robimy, bo przecież ja mam fioła;)
Na e-maila już odpisałam:)
uchuchu, ale wstyd...
a potem kwękanie, narzekanie, jak to Polacy mało dzytają, tiaaaaa........
Chiaro,
ważne, że gala się odbyła, prawda?;)
Jestem oburzona! I ciekawią mnie ich priorytety wobec tego?! Ale najważniejsze, że się nie poddałaś, chylę czoła:)) I pozdrawiam!:D
Foxino,
niestety z takim niefrasobliwym podejściem w miejsce tego, które powinno oznaczać rzetelność spotykam się często. Ale nic to - ważne, aby się chciało chcieć:)
U nas niestety było podobnie, dostaliśmy co prawda materiały, ale obciążono nas dużymi kosztami przesyłki choć przez telefon mówili, że będą najprawdopodobniej rozsyłane bezpłatnie a potem byli bardzo zdziwieni, że jednak nie były. Poza tym plakat był w tym roku bardzo nieczytelny i trochę "badziewny" wiec nie ma co żałować
M,
masz rację - ta ichnia wysyłka sporo kosztuje; na fakturze było 18 zł.
Ciekawa inicjatywa. No i zetknięcie się z rzeczywistością :) Gratuluję i współczuję. Sam jestem nauczycielem i wiem jak trudno coś takiego zorganizować, zainteresować dzieciaki itp.
Nemo,
dziękuję:)
I oby do wakacji?;)
Gratuluję uporu :):). Niemniej, jestem przekonana, że wiele innych osób poddało się przy takiej "pomocy". Szkoda i wielki wstyd...
ŚwiecieKsiążek,
no wstyd...
Oby! Może wytrzymam i nikogo nie pogryzę :P A jeśli chodzi o imprezy książkowo/ okołoliterackie to wolę prowadzone na spółkę z polonistką warsztaty literackie i spotkania z autorem. Mniej zależy od urzędników, więcej od nas samych.
Jako nauczyciel też wysłałam prośbę o materiały na wspomnianej stronie - nic nie doszło. Rozczarowana wielece jestem.
pozdrawiam
Nemo,
ja mieszkam na takiej prowincji, że nawet nikt na DKK przyjeżdżać nie chce, a co dopiero na spotkania do jakiejś szkoły;)
Montgomery,
znaczy, że ja bardziej upierdliwa jestem. Nie wiem, czy to powód do dumy;)
U nas ( w sumie też prowincja) mieszka oswojony autor, facet nie ma wyjścia, jak się zaprosi - musi przyjść :)
Prześlij komentarz