Przejdź do głównej zawartości

Nowe zwyczaje Gusi i oczko Sisuleńki



Gusia, po tym jak przybyła do nas Kavka, nieco się wycofała. Były takie dni, podczas których nie odwiedzała pokoju z drapakiem ograniczając kontakt z Kavką do trasy miska-kuweta. Ostatnio jednak przypomniała sobie, że to ona była tu pierwsza i zaczyna się domagać swoich praw, a naszym względem jej obowiązków. Przychodzi zatem leżeć na moich kolanach, krąży w koło nas i prosi o głaski oraz UWAGA! śpi na nas w nocy. Wchodzi na kołdrę ze śpiącym ludziem pod spodem układa sie wygodnie, zamyka ślepka i śpi nie bacząc na nasze się wiercenie. Wczoraj aż Nusia zgłupiała od owej śmiałości Gusiowej i położyła się tuż obok łóżka zamiast na nim;)
Z tygodniu zauważyliśmy, że nasz okaz zdrowia - Sisulka - ma dziwną wydzielinkę oka. Gdy zajrzałam pod powiekę, przeraziłam się, że to trzecia powieka zarasta itp. Mało przyjemne skojarzenia miałam, bo też oczy małej Nusi nauczyły mnie, że jest się czego bać jeśli w oczach Twojej Ko-córki jest zbyt czerwono. Weterynarz uspokoił, że to zapalenie spojówek i zalecił te same krople, które niedawno stosowaliśmy u Nusi. Kroplimy dwa razy dziennie, Sisi leży podczas zabiegu bardzo grzecznie i tylko ucieka radośnie już po zakropleniu.

Nusia wciąż ma w sobie dziecko - zawołana przychodzi, robi charakterystycznie przymilną minkę i podejmuje próby wylizania twarzy. Ostatnio gdzieś mignęło mi, że kot, który traktuje człowieka jak członka swojego gatunku jest kotem rozbestwionym i jednocześnie nieszczęśliwym. Sisi i Nusia tak nas traktują. Ugniatają, liżą - czy to źle?

Czekamy na moment, w którym Nusia i Kavka dojdą do wniosku, że wspólne galopady są znacznie ciekawsze niż samotna walka ze sznurówkami (Kavka) i galopady ze starszymi kotkami (Nusia). Oj - będzie się działo!
Szukamy domu dla Kavki. Dobrego domu. Pomożecie nam szukać?

* * *
A w schronisku u Niekochanych Mikołajki. Zapraszamy!

Komentarze

abigail pisze…
Kavka taka śliczna - na pewno chcecie ją dać do innego domu? Niestety w pomocy tego typu dobra nie jestem, ale będę pytała i roześlę wici. Dobrze, że z oczkiem nic poważnego :). Zwyczaje kotów też się zmieniają :), mam nadzieję, że i Urwis wróci kiedyś do spania z nami... Nie wydaje mi się, aby Wasze koty miały być nieszczęśliwe - niewyobrażam sobie lepszego domku, wyglądają zresztą na bardzo zadowolone :).
kociokwik pisze…
Abigail,
nie możemy sobie pozwolić na czwartego kota z powodów mieszkaniowo-podróżniczych.
Zwyczaje kocie są rewelacyjnie zmienne. Za każdym razem jestem zaskoczona i mięknie mi serce:)
Brahdelt pisze…
"kot, który traktuje człowieka jak członka swojego gatunku jest kotem rozbestwionym i jednocześnie nieszczęśliwym" - dlaczego? Kto to wymyślił? Mój Rysiek tak mnie traktuje i jak na niego patrzę, to w życiu nie widziałam szczęśliwszego kota! Zresztą, kto wie, na ile to jest traktowanie człowieka jak innego kota, a na ile kocie przystosowanie się do współistnienia z człowiekiem na jakiejś wspólnej płaszczyźnie gdzieś pośrodku.
mustahelmi pisze…
Co to, to nie, Wasze koty na pewno do nieszczęśliwych nie należą ;)
Tamte spostrzeżenia należą pewnie do zazdrośnika, którego koty omijają szerokim łukiem, tak więc próbując zrekompensować sobie fakt, że koty go nie lubią, wymyślił ową bzdurę :)
maus pisze…
Kot ktory traktuje czlowieka jak czlonka swojego gatunku jest rozbestwiony i jak najbardziej szczesliwy :)))) ... bo przeciez wtedy widac, ze czuje sie dobrze... jak wsrod swoich ;) tylko kot, ktoremu jest dobrze przyjdzie na pieszczoty i ma zaufanie do czlowieka.
kociokwik pisze…
Brahdelt,
pewnie koty wyśmiewają nasze poglądy na temat kotów;)

Mustahelmi,
a nie spotkałaś się nigdy wcześnie z taką teorią?

Maus,
racja:)
Korciaczki pisze…
Kavka to jest tymczas z Katowickiego schroniska? Śliczne koty i fajnie się czyta :-)
kociokwik pisze…
Korciaczki,
Kavka jest kotkiem przygarniętym na warmińskiej ziemi. Ale ponieważ wciąż jestem wolontariuszką Niekochanych i nieformalnie stanowię przyczółek na dalekiej północy, Mała i Tangerine zaproponowały, że zamieszczą info o Kavce na stronie Niekochanych:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...