Przejdź do głównej zawartości

Tadeusz Bartoś. Koniec prawdy absolutnej. Tomasz z Akwinu w epoce późnej nowoczesności.



Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.

Książkę Bartosia mam od tygodnia i nie zdążyłam jej przeczytać. Całość liczy sobie ponad 500 stron, a ja jestem na stronie 215, czyli na początku drugiego rozdziału. To jest taka książka, której nie da się po prostu czytać - tę książkę trzeba rzetelnie studiować. Studiując Bartosia sięgam po Bocheńskiego, na którego Bartoś się powołuje, czytam "Myślenie według wartości" Tischnera i drugi tom "Historii filozofii" Coplestona, a wczoraj przeczytałam artykuł Jana Woleńskiego zatytułowany "Izaak Israeli i Tomasz z Akwinu o prawdzie", który jest tutaj.

Bartoś stara się odpowiedzieć na pytanie, czy myśl św. Tomasza, oczywiście rozumiana historycznie, a zatem przy uwzględnieniu specyfiki epoki, w której żył Akwinata, jest (albo może być) interesująca dla współczesnego człowieka. Bardzo ambitny plan założył sobie Bartoś i do miejsca, do którego doczytałam, plan ten realizuje znakomicie. Bartoś buduje szeroki background, dużo pisze o postmodernizmie, który jest krytyką epoki noiwożytnej, epoki wielkich narracji, epoki, w której, jak pisze autor, "świat miał spełnić boską funkcję definitywnej podstawy".


Bartoś, jak się zdaje, a więcej będę wiedzieć, kiedy przeczytam całość, utrzymuje, że myśl św. Tomasza w pewien sposób można wkomponować w myśl postmodernistyczną. A może inaczej - idzie o to, że pewne idee, określone intuicje Tomasza, można uznać za zbieżne z intuicjami postmodernistów, aczkolwiek trzeba bardzo uważać, żeby Tomasza nie "przeinterpretować", bo bardzo łatwo interpretując teksty Akwinaty, można popełnić błąd anachronizmu.

Mówiąc najogólniej Bartosiowi chodzi o to, że Tomasz nie uznawał jednej, jedynej prawdy, albowiem dla niego wszystkie prawdy były subiektywne, co wynika z tego, że prawda, według Tomasza, znajduje się w intelekcie i jest czynnością umysłu. Oczywiście istnieje prawda transcendentna, ale ta dostępna jest tylko Bogu, natomiast człowiek do tejże transcendentnej prawdy nie ma dostępu.

Bartoś wiele razy podkreśla, że taka interpretacja Tomasza może zadziwiać wielu ludzi, przyzwyczajonych do tego, że Tomasz zbudował spójny system, który został zaakceptowany przez Kościół Katolicki i od wieków traktowany był jako wzorzec dla wszystkich innych systemów, jako narzędzie weryfikacji innych, niż Tomaszowy, systemów - to wszystko sprawia, że jestem coraz bardziej ciekawa tego, co w książce zostało mi jeszcze do przeczytania :-))

Książka z pewnością jest efektem wielkiej pracy wykonanej przez Autora. Bartoś daje wiele cytatów, zarówno z pisarzy dawniejszych, jak i współczesnych, w tym oczywiście najwięcej fragmentów przytacza z tekstów samego Tomasza. Poza wszystkim innym, dałoby się z książki napisać solidny bryk na temat postmodernizmu, a jestem pewna, że kiedy przeczytam całość, to znajdę jeszcze kilka innych tematów na dobre bryki :-))

Tyle mojej niefachowej recenzji, jakkolwiek zapowiadam, że jak skończę studiować książkę, to napiszę jeszcze raz :-)

Tutaj jest zapis rozmowy z Bartosiem, którą z autorem "Końca prawdy absolutnej" przeprowadził w radiu Cezary Łasiczka.

Komentarze

Elexis pisze…
Lubię czytać książki, w których napisanie autor włożył bardzo dużo wysiłku. Oczywiście każdy autor wkłada wysiłek w napisanie swojej książki...ale czasami te wszystkie informacje, cytaty, odnoszę wrażenie, że zajęły masę czasu i trudu pisarzowi..i to mnie w książkach urzeka i fascynuje.
Monika Badowska pisze…
Kiosq,
odsyłam Cię zatem do książki Bartosia z jeszcze większym niż dotychczas zapałem:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...