Przejdź do głównej zawartości

Lucy Edge. Najgorsza w szkole jogi.

Wydane przez
Wydawnictwo Zysk i Ska

Lucy Edge była od wielu lat pracownikiem agencji reklamowej, kiedy poczuła, że coś jej w życiu nie odpowiada i że najlepszym sposobem na odnalezienie drogi ku samej siebie, będzie joga. Próbowała praktykować w Anglii, aż w końcu uznała, iż tylko podróż do źródeł może stworzyć szansę na odmianę. I tak Autorka znalazła się w Indiach, gdzie odwiedzała kolejne aśramy, szkoły jogi, kolejnych guru.

Autorka dzieli się własnymi doświadczeniami, zarówno tymi pozytywnymi, jak i tymi, które traktowała jak porażkę. Opisuje jogę wciąż jeszcze wschodnią i taką, która przetrawiona przez zachodnie standardy powróciła do Indii przyciągając za sobą Europejczyków, Amerykanów, a przede wszystkim ich niemałe pieniądze.

Podobało mi się to, co mówili niektórzy ze spotkanych przez Lucy joginów; dla nich joga jest sztuką życia, dla ludzi Zachodu - asanami wiodącymi do zgrabnej sylwetki. Ta obserwacja koresponduje w pełni z moimi - już dość dawno prowadzonymi - przemyśleniami na temat stosowania jogi. Jeśli nie chcemy jej traktować jak kolejnego sposobu ćwiczeń fizycznych, powinniśmy przyjąć wraz z nią, a właściwie w niej, duchowość Wschodu. Ale czy umiemy? I czy jeśli ktoś dowiódłby, że odmawianie różańca spala kalorie szybciej niż cokolwiek innego, czy różaniec stałby się modny?

Te, może nieco prowokujące rozważania, czynię jednak abstrahując od historii "Najgorszej...". Ciekawa jest wędrówka Lucy przez coś, co wciąż jej umyka, interesujące dążenie do tego, by spotkać samą siebie. I równie interesujące wnioski końcowe:) 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k