Julie i Szekspir

Przez prawie trzy lata prowadzenia bloga sporządziłam trzynaście wpisów o filmach. Nie jest to efekt porażający, ale od razu napiszę, że nie jest tak, że oglądam i nie piszę... Ja po prostu mało oglądam. Jednak dwa ostatni dni poświęciłam filmom (no, pisanie, ze całe dni to wyraźne nadużycie).
Obejrzałam:

(miałyście rację film jest dużo lepszy niż książka)
i

(świetna rola Królowej).

Przyznam, że nawet mi się podoba to oglądanie filmów;)

7 komentarzy:

Grzesiek. pisze...

Oglądałem "Julie & Julia", bo główne role w nim odegrały dwie moje ulubione aktorki (Meryl Streep i Amy Adams). Bardziej spodobał mi się wątek Julie niż Julii. Książki nie czytałem.

Anonimowy pisze...

Też oglądam mało a jak już to tez robię sobie maratony filmowe , całkiem niedawno miałam takowy i mam ochotę na następny chyba :)

Anonimowy pisze...

mnie jak zapewne wiesz sie nie podobalo. a ksiazki nie czytalam.
w kazdym razie Zakochany Szekspir jest fajny :)
ja sobie zapodam w ten weekend trylogie Larssona filmową o:)

Monika Badowska pisze...

Grzesiek,
książka dużo gorsza.

Niebieska,
przyjechała do nas Mama - a że bardzo lubi filmy - robimy sobie wieczory filmowe:)

Mary,
zazdroszczę, że Millenium jest jeszcze przed Tobą:)

maioofka pisze...

Ja nie pogardzę ani filmem ani serialem („Black Books” właśnie odkrywam), co niestety odbija się niekorzystnie na czasie poświęconym książkom.
"Julie i Julia" wciąż przede mną :)

Anonimowy pisze...

Uwielbiam "Zakochanego Szekspira", bardzo dobrze na mnie działa ten film, "naprawia" mnie, gdy potrzebuję naprawy... :)
Ja weekend też filmowo spędziłam. Serdecznie pozdrawiam.

Monika Badowska pisze...

Dziś obejrzałam Wallandera, tego brytyjskiego, z Kennethem Branaghem i po raz kolejny przekonałam się, że wolę tę wersję od szwedzkiej;)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger