Przejdź do głównej zawartości

Ile w tekście z netu jest prawdy, czyli Ko-córki w całej krasie

Nasze koty mają znakomite wyczucie równowagi. Nie potłukły niczego z wyjątkiem ogonka kotka od Zuzu, którego to kotka Nusia z premedytacją zrzucała z półki.

Na firanach zawieszała się Sisi będąc Małym Kotem. Później zrezygnowaliśmy z firan;)

Kwiaty mieliśmy do czasu, w którym nie mieliśmy Nusi. Współegzystencja Małego Misia i doniczek okazała się niemożliwa. Dwa kwiatki umarły, jeden wyniosłam do pracy.

Gusia usiłuje nas przekonać, że nici wywleczone z kanapy są fajne.

Dywaniki łazienkowe i przedpokojowy chodnik służyły do ukrywania się pod nimi lub do ujeżdżania. Trzeba się było rozpędzić i wziiiiuuuuu;)

Jedyne zamykane drzwi w naszym domu to te wyjściowe.

Długo próbowaliśmy odkryć Sisukową skrytkę na skarby. Za szafką na buty znalazłam listek witamin, stado myszek, kasztany. Gdzie Nusia schowała około tuzina ping-pongów nie wiemy do dziś.

Tylko Gusia nie śpi z nami. Sisi i Nusia bez wahania kładą się na kołdrze wymuszając na nas wygibasy pozwalające spać i nam, i im.

Sisi uwielbia w nocy nas ugniatać. I jeszcze trąca łepetynką, żeby ją głaskać i świadomie uczestniczyć w owym czułym momencie. Moja świadomość nie jest zbyt długa…

Nieznajomi patrząc na moje ręce mówią „Ooo, ma pani koty?”

Tak, tylko ameby mają większe zdolności w zakresie zmiany kształtu i pozycji. Dzwonek wiszący z regału gdy wchodzimy do mieszkania wykonaniu Sisi, czy baranek robiony przez Nusię jakieś naście razy w ciągu dnia, a także posuwisty, tygrysi krok Gusi i jej wytrzeszczone zdziwieniem oczy powodują, że za każdym razem, gdziekolwiek idę i cokolwiek robię w myślach dokonuję przeglądu Kociastych zastanawiając się gdzie są i co robią. Po czym szukam w zamkniętym mieszkaniu, z coraz to większą paniką, jednej z nich, która- jak wczoraj Sisi – weszła do szafki pod zlewem i skrupulatnie tę szafkę za sobą zamknęła.

Nusia gryzie, gdy chce, żeby się z nią bawić. Gusia przychodzi położyć się na klawiaturze, gdy uzna, że miski zbyt długo są puste, a my podchodzimy do sprawy lekceważąco. Sisi skorzysta z wanny, jeśli w kuwecie nie będzie- jej zdaniem- odpowiednio czysto.

Gusia położy mi się na kolanach i zaczyna burczeć. Potrafi wyprosić u nas wszystko to, na co ma ochotę, bo jak nie ulec tym ślicznym, szeroko otwartym oczom? Gdy Sisi ogarną chwile czułości to wdrapuje się na moje ręce i przytula się burcząc i zlizując mi perfumy z nadgarstków czy szyi. I zawsze podczas podróży zawsze grzecznie śpi w koszyczku. Nusia zarzuciła już nawyk iskania mnie w dowód miłości, ale lubi podejść, by otrzeć się, przycupnąć na kolanie, liznąć w nos i pogalopować dalej w sobie tylko wiadomych kocich sprawach.

Nie oddalibyśmy ich. Co więcej – nie wyobrażamy sobie bez nich domu.

Komentarze

Anonimowy pisze…
A to akurat wszyscy wiemy:)(nawiązując do ostatniego zdania)
abigail pisze…
:)) No my też wiemy :), ale fajnie mieć takie 3 koty, zamiast jednego i psa..., chociaż o psie też można całymi godzinami :))).
kociokwik pisze…
Abigail,
oj - o psie też można:) Ja już czekam na spotkanie z Ciri:) I znów Z. będzie się uśmiechał na widok mnie śpiącej z Ciri pod kołdrą, Nusią na kołdrze, Sisi na poduszce;) Gusia nie życzy sobie się integrować i sypia w koszyku;)
Kot Patapon pisze…
No, bez zaslon mozna zyc, a bez kotkow ciezko :D

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k