Przejdź do głównej zawartości

Marta Fox. Agaton-Gagaton.

Wydane przez
Wydawnictwo Siedmioróg
Marta Fox, wzorując się w pewnym stopniu na swoich córkach, napisała powieści "Batoniki Always miękkie jak deszczówka", "Agaton-Gagaton - jak pięknie być sobą", "Firma Agaton-Gagaton: wybróbuj bez szorowanie", które Wydawnictwo Siedmioróg postanowiło wydać po raz pierwszy w jednym tomie zatytułowanym "Agaton-Gagaton". Uważam, że to świetny pomysł - skoro książki są powiązane ze sobą poprzez bohaterów, wydarzenia i skoro - gdy ułożymy je wedle kolejności - obserwować będziemy mogli dorastanie tytułowej Agaty, to miło jest mieć wszystkie części wydane w jednym tomie.
Agaton- Gagaton, zwany Gagatkiem, to młodsza siostra Magilli, młodsza Córka Mamidła -Straszydła i młodsza wnuczka babci Gieni, która przy wychowywaniu wnuczek jest babcią postępową, a przy wychowywaniu córki, była mamą tradycyjną;)
Opisywany dom jest zakocony, zapsiony, zachomiczony, pełen ludzi zaprzyjaźnionych, lekko zwariowany. Córki są zawsze solidnie wspierane przez rodziców i odpłacają im przywiązaniem, czułością i szacunkiem. To, że świat rodzinny przedstawia dorastająca Agata ma wpływ na to, jaki ten świat widzimy; są i wspomnienia z lat dziecięcych, i obserwacje takie całkiem niepoważne, ale sa i takie, w których Agata spostrzega, że już przecież dorosła, a wcale nie żywi się tylko czekoladą. Autorka ciekawie pokazała zmiany jakie zachodzą w myśleniu młodej osoby o obowiązkach, szkole, osobach najbliższych, relacjach między ludźmi.
Dużo w tej książce mądrych, celnych uwag, dużo uśmiechu, a całość robi naprawdę dobre wrażenie. I aż ciekawa jestem, jak czują się nastolatki czytając o Agatonie-Gagatonie i jej świecie:)
Dziś Agata, pierwowzór Gagatka, jest mamą dwóch synków i żoną Piotra Kupichy. Mąż z pewnością czytał książkę - daje temu wyraz na okładce. Interesujące jest, jak synowie odczytają historię mamy, gdy już dorosną na tyle, by umieć czytać:)

Komentarze

Karolina.ja pisze…
Nie mogę uwierzyć, że zrobili taką ohydną okładkę... Ale książki niezłe.
litera pisze…
Oj, uwielbiałam "Agaton-Gagaton, jak pięknie być sobą"!:) jedna z tych książek, które czytane w podstawówce pozostały w głowie do dziś.
Monika Badowska pisze…
Karolino,
ważna jest treść:)

Litero,
:)
Karolina.ja pisze…
Prowincjonalna Nauczycielko: Ważna jest treść, ale ważne jest też żeby nie promować kiczu. A z tego co widzę na obrazku to trudno tę okładkę inaczej nazwać niż kiczowatą.
Monika Badowska pisze…
Karolino,
cóż nie zawsze projekt okładki koreluje z treścią książki i upodobaniami czytelników.
Karolina.ja pisze…
Właśnie o tym mówię. To jest... deprymujące (nie wiem jak to nazwać). Pamiętam jak pani Jędrzejewska-Wróbel mówiła na swoim wykładzie w ibliotece Sląskiej o tym, jak trudno jest wymóc na wydawcy jakąś niekiczowatą okładkę (czy też ilustracje). Do niektórych nie dociera chyba, że to co ładne lepiej się sprzedaje.

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...