Petra Reski. Daleki kraj.
Wydane przez
Wydawnictwo Borussia
Czy umiecie powiedzieć skąd pochodzicie? Gdzie sięgają Wasze korzenie? Czy znacie miejsce, z którego wywodzą się Wasi przodkowie?
Petra Reski urodziła się i dorastała w Zagłębiu Ruhry. Dorastała pod opieką matki, pochodzącej ze Śląska i rodziny, nieżyjącego już ojca, pochodzącej z Prus Wschodnich. Dorastała między OJCZYZNĄ dziadków, a U NAS W DOMU matki, próbując połączyć swoje życie z przekazem kulturowym otrzymywanym od bliskich.
Rodzina ojca, Reskich, była dużą, solidnie związaną ze sobą rodziną. Prym w rodzinie wiodła babka - niczym szef mafii albo babka Canetti - decydując o życiu wszystkich swoich krewnych. To kobiety podejmowały decyzje, to na nich spoczywała odpowiedzialność, to one dźwigały na ramionach cały rodzinny świat.
Dorosła już Petra, po śmierci dziadków, czyli podstawowego ogniwa łączącego ją z Ojczyzną, wyrusza do Polski, by odnaleźć to, o czym słyszała podczas spotkań rodzinnych. Miejsce, które odnajduje - miejsce z dziadkowych opowieści, miejsce - jej zdaniem nadmiernie uświęcane tęsknotą - okazuje się mieć w sobie ów urok, tę magię i tajemnicę, do której wciąż wzdychali jej dziadkowie. Jest młyn, karczma Szwajcaria Wschodniopruska, rzeka i niedalekie jezioro. I, co najważniejsze, są ludzie, którzy znali jej przodków. Ludzie, którzy w pamięci mają młodą Anię i postawnego Alo, ich ucieczkę przed wojenną zawieruchą, podobną do ucieczki wielu spośród tych, którzy dziś zamieszkują tereny Prus Wschodnich.
Petra Reski opisując swoje spotkanie z mieszkańcami Rusi dokonuje rozrachunku z przeszłością. Opowieść toczy się wielowątkowo: przeszłość rodzinna z pamięci kobiety, przeszłość tkwiąca w pamięci mieszkanek Rusi, wydarzenia, o których Petra dowiaduje się dopiero tu - w miejscu przodków, teraźniejszość przesycona ubóstwem i beznadzieją współczesnej, dalekiej od wszystkiego wsi.
Bardzo mi się podobała ta książką. I cieszę się, że przeczytałam ją teraz - po wizycie w domu, w którym mieszkali moi dziadkowie, w kórym dorastała moja mama i jej rodzeństwo. I choć trudno mi określić precyzyjnie swój HEIMAT to w miejscu, które odwiedziłam, zaklęte są moje dziecięce dni.
P.S. Pieśń Wschodniopruska:
O kraju ciemnych lasów
i przezroczystych jezior,
nad szerokim polem
lśnią Plejady.
Silni chłopi kroczą
za koniem i pługiem.
A na niebie bojaźliwie
ptaszek już wiruje.
Morze kontynuuje śpiew
szczęścia.
Łoś zasłuchał się
w wieczność.
Nad bagnami, nad zatoką
wschodzi świt.
Tak zaczyna się dzień,
czystym światłem, tak.
P.S. 2. Strona autorki.
12 komentarzy:
Moja siostra - archeolog z zawodu - prześledziła losy rodziny ( ze strony ojca) na przestrzeni ostatnich 300 lat. Głównie na bazie ksiąg parafialnych, starsze są już w archiwum arcybiskupim. Może kiedyś tam pogrzebię. Przodków ze strony matki, znam tylko na parę pokoleń wstecz. W sumie to ciężka robota - większość wpisów w księgach była po łacinie, a rodzina - górale spod Limanowej - gdzie prowadziła swoje poszukiwania siostra, jest do obłędu gościnna, szczególnie jeśli chodzi o alkohol. A ja mam gwarancję tylko do pół litra :) Może lepiej, że się za to wzięła siostra, oni po tej archeologii, mają eee... zaprawę ( no i smarkula ma młodszą wątrobę) :P
Nemo,
daleko się Twoja siostra doszperała - podziwiam za wszystkie aspekty poszukiwań:)
Mógłbyś odezwać się do mnie przez pocztę, tak żebym miała Twój adres?
"Nemo,
daleko się Twoja siostra doszperała - podziwiam za wszystkie aspekty poszukiwań:)"
No ja też wyraziłem jej uznanie, bo górale piją tam szklankami :P Ostatni raz coś podobnego uprawiałem w Rosji, ale byłem dużo młodszy, no i piłem sześciokrotnie destylowaną "Moskowską" którą pomagał udoskonalać sam Mendelejew :)
"Mógłbyś odezwać się do mnie przez pocztę, tak żebym miała Twój adres?"
Oczywiście, ale chyba już raz pisałem do Ciebie, o ile
m1b1m1m@gmail.com to Twój adres. Bo ja w te informatyczno - komputerowe klocki to nie bardzo... Tak czy owak wysyłam jeszcze raz maila :)
Nemo,
to mój adres, ale Twojego e-maila (poprzedniego niemogę znaleźć) nie dostałam...
Wysłałem jeszcze raz ( już drugi dzisiaj). Jak nie dostaniesz i tego, to sam nie wiem co robić... Może podaj numer gg ( później możesz usunąć post z numerem)?
Świetna książka. Dopiero ją przeczytałam, ale jestem pod dużym wrażeniem. Jestem ciekawa, czy dzieci moich rówieśników, którzy wyjechali do Niemiec, będą podobnie szukać swoich korzeni, co Petra?
Anno,
ja również pozostaję pod dużym ważeniem tej książki.
Dopiero teraz przypadkiem trafiłam na ten wpis i bardzo mnie on cieszy. Jako tłumaczka spędziłam z książką Petry Reski dwa bite miesiące (z czego 6 tygodni z nogą w gipsie, więc robota szła żwawo), co wcale nie wymagało łatwe. Wymagało ode mnie dyskusji z nieufnie nastawioną do mnie panią Jekoschową z Rusi, plątania się po Warmii, szukania w berlińskiej cukierni ciasta o nazwie "zimny pies" (chyba poległam i przetłumaczyłam jako szarlotkę, choć to nieprawda...), próby ustalenia języka, jakim mogły mówić Warmiaczki... Książka była nierozreklamowana przez Wydawcę, więc będę wdzięczna, bardzo, za wszelkie Państwa uwagi. Chętnie przekażę je Wydawnictwu. Pozdrawiam serdecznie, M.S.
Korekta pierwszego zdania: "co wcale nie było łatwe", przepraszam.
Izabellano,
miło mi powitać:-) Szkoda, że książka miała tak słabą reklamę, jest warta tego, by wiele osób ja przeczytało.
wlasnie skonczylam ja czytac. jestem pod ogromnym wrazeniem!
Natalio, cieszę się:-)
Prześlij komentarz