Przejdź do głównej zawartości

Walentyna Gawriljewa. O wielkiej podróży rudego Sieriogi, mądrego starca Ibrahima i przebiegłego myśliwego Semena Wielkiej Głowy.


Wydane przez

Państwowy Instytut Wydawniczy

Sam już tytuł tomiku zawierającego dwa opowiadania jakuckiej pisarki przywodzi na myśl baśnie i legendy (szczególnie te z obszaru Rosji), prawda?

Rudy Sierioga skarżył się starcowi Ibrahimowi, że żona - nienawykła do mołdawskich realiów - tęskniła za daleką północą, za Kołymą skąd pochodziła, a nad krowy pasące się wokoło przedkładała renifery (wszak była weterynarzem, specjalistą od renów) i z tej tęsknoty uciekła z domu, wróciła w rodzinne strony i urodziła jego - Sieriogi - syna. A jakże on, dżygit, bez syna? Starzec uknuł spisek i obydwaj wyruszyli, przez Moskwę, by syna Sieriogi matce wykraść.

Podróż jest zabawna, pełna niespodzianek, a jej finał i zaskakujący , i wzruszający:)

"Kraina Uot-Dżulustana", drugie z opowiadań, to historia chłopca, który swoją miłością i oddaniem uleczył matkę z obłędu. Ireczaj rodząc w jurcie nieślubnego syna księcia Mitrija rozchorowała się. Gdy jej syn, Niukus, miał dwanaście lat opiekująca się nim koieta wyjawiła mu historię jego pochodzenia. Odnalazł matkę i pod wpływem zasłyszanej legendy wyruszył z nią na poszukiwania mężczyzny, który ją pokocha, którego miłość da jej zdrowie.

W "Krainie..." są mocniej zakcentowane zasady życia Jakutów. O ile w pierwszym opowiadaniu, więcej jest elementów żartobliwych i większą wagę przyłożyła autorka do relacji między ludźmi, tak w opowiadaniu drugim sięgamy po codzienność i duchowość.

Cieszę się, że dotarłam, dzięki Walentynie Gawriljewie, do Jakucji.

Komentarze

aklat pisze…
Bardzo lubię takie książki na pograniczu baśni. Tytuł zapisuje :)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...