Przejdź do głównej zawartości

Ludwik Koneberg, Gabrielle Förder. Kinezjologia dla dzieci. Jak uwolnić się od blokad w uczeniu się.

Wydane przez
Wydawnictwo Harmonia

"Na podstawie chińskiej nauki o energii Chi Kug zakłada się w kinezjologii, iż w ludzkim ciele znajduje się system kanałów energetycznych - meridianów(...)". Przyznaję - takie zdanie, przeczytane na jednej z pierwszych stron książki, nastawiło mnie do jej treści dość sceptycznie. Jednak im więcej zgłębiałam informacje podane przez Autorów, im mocniej przekonywałam się, że zaproponowane przez nich ćwiczenia są proste i logicznie wynikające z budowy ludzkiego ciała, tym szybciej ów sceptycyzm znikał, by wreszcie pozostawić mnie zainteresowaną dokonaniami kinezjologii edukacyjnej.

Autorzy w przystępny sposób tłumaczą mechanizmy powstawania w nas blokad - psychicznych i fizycznych, a także wskazują jak z owymi blokadami możemy sobie radzić. Proste ćwiczenia fizyczne, które możemy zaproponować naszym dzieciom i które możemy wykonywać sami, pozwolą nam zniwelować owe blokady, pozbyć się niewłaściwych ze względu na nasze funkcjonowanie mechanizmów obronnych, ułatwić sobie dobre funkcjonowanie w sytuacjach uczenia się i pracy. Konkretne rozwiązania proponowane przez Autorów dotyczą np. nauki zasad ortograficznych i matematycznych, a także zwalczania nadmiernego, szkodzącego nam stresu.

Na końcu książki znajdziemy listę polecanych książek, adresy internetowe, pod którymi znajdziemy więcej niż w omawianej książce, informacji o kinezjologii.

Bardzo ciekawa książka i co ważne - nie tylko dla specjalistów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...