John Theorin. Smuga krwi.


Wydane przez
Wydawnictwo Czarne

Naszła mnie chęć na kryminał. Rozejrzawszy się po półkach znalazłam nieco jakby zapomnianą trzecią z czterech powieści olandzkich. Uznałam, że spotkanie z prozą Johna Theorina jest dokładnie tym, czego mi trzeba i nie myliłam się.

Nie umiem powiedzieć jaką umiejętność tkwiąca w autorze sprawia, że czytanie o przemyśle pornograficznym, o spalonych ciałach i zabijanych kobietach traktuję jako rzecz naturalną dla opisywanego przez Theorina świata. To, co w innej książce byłoby dla mnie czymś wstrząsającym, w "Smudze krwi" jest nieodłącznym elementem spokojnego, i w tym spokoju przerażającego, klimatu Olandii. Połączenie ciemnej strony ludzkiego istnienia z magią wierzeń w elfi i baśniowych mieszkańców łąk i lasów decyduje o  zagadkowym, nieco nierzeczywistym wydźwięku powieściowej historii. Gdy połączymy to z relacjami istniejącymi między rodzeństwami sportretowanymi w książce jaśniejsze stają się pewne niedopowiedziane wątki fabuły.

"Smuga krwi" wraca na półkę w pełni zaspokoiwszy moją potrzebę na lekturę kryminału. Spotkanie z Johanem Theorinem to bardzo dobrze spędzony czas.

5 komentarzy:

Motylek pisze...

Cóż za zbieg okoliczności! Zaledwie przedwczoraj zaczęłam czytać "Smugę krwi", wczoraj nawet sprawdzałam, czy już pojawiła się u Ciebie recenzja i nawet zdziwiłam się, że jeszcze nie...
Przeczytałam dopiero 40 stron więc cała przyjemność dopiero przede mną.

Motylek

dofi pisze...

Mnie odrzuca okładka...

dofi pisze...

Ale jeśli treść jest interesująca, to mogę ją jakoś zdzierżyć (chodzi o okładkę).

Monika Badowska pisze...

Dominiko, taki "urok" serii. Zawartość jest warta zdzierżenia:-)

kasia.eire pisze...

Zapomniałam o nim, kiedy była na targach i sobie od kilku tygodni pluję w brodę

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger