Przejdź do głównej zawartości

A w Krakowie...

poza tym, że na Brackiej z pewnością padał deszcz, to świętowano Dzień Dziecka z książką. 

 Można było zajrzeć do środka. 
 A gdy się zajrzało - widziało się :
 Tu dzieciaki lepiły różności z czegoś piankopodobnego, miłego w dotyku.
Samorząd Województwa otoczył opieką przedszkolaki i ich rodziców gwarantując tym pierwszym zabawy, drugim - konsultacje psychologiczne.Chętnych było sporo - gwar, śmiechy, a wszystkie maluchy w jednakowych marszałkowskich podkoszulkach przekonywały swoim entuzjazmem, że w przedszkolu może być sympatycznie.


 Zaaferowane dzieciaki biegały od stoiska do stoiska wypełniając kolejne zadania gry targowej.
 Świerszczyk zaprosił na wystawę.
 Można było pograć w szachy:
 Tu nie wiem, co się działo. Młodzi ludzie siedzieli na stosach czasopism, wyrywali z nich kartki, wycinali coś, a ja za nic nie mogłam zrozumieć po co i ku czemu to służy.
 Korowód bajkowych postaci doszedł do celu.
 Gry i zabawy wszelkiego typu:

 Jedną z pań siedzących przy stole jest Pani Ewa Nowak.
Dziś wybieram się na kolejne spotkania z książką; będą zdjęcia:-)

Komentarze

magda pisze…
Swietne zdjęcia,ciekawy pomysł,niespotykany,pewnie dzieci były zauroczone:)
magda pisze…
Swietne zdjęcia,ciekawy pomysł,niespotykany,pewnie dzieci były zauroczone:)
dofi pisze…
Raj dla moich dzieci - a zwłaszcza dla mnie. Szkoda, że to tak daleko...
Sardegna pisze…
Będę z moją córeczką już jutro :)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...