Przejdź do głównej zawartości

Borys Akunin. Pelagia i biały buldog.


Wydane przez

Wydawnictwo Noir Sur Blanc

Nie da się nie polubić mniszki Pelagii i wielebnego Mitrofaniusza:) Karty powieści osadzają ich w XIX-wiecznym Zawołżu, a czytelnikom dają posmak carskiej Rosji, tej żyjącej z rozmachem, bogactwem i prowincją, która świetnie sobie radzi bez zła nadciągającego ze stolicy.

Biskup oddelegowuje czernicę do pozornie banalnej sprawy - rudowłosa zakonnica ma odszukać tego, kto chce zabić jego ciotkę poprzez zabicie jej ukochanych psów, białych buldogów. Ale czy śmierć psów jest środkiem do pozbawienia życia ciotki? A może chodzi tu o inną śmierć?

Pelagia przypomina mi pewną Siostrę M. Żywiołową, rudowłosą, wiecznie gdzieś zajętą i pełną energii. Może znana mi Siostra M. nie rozwiązywała zagadek kryminalnych, ale i bez tego miała mnóstwo na głowie.

Drugim elementem przykuwającym moją szczególną uwagę i sprawiającym, że uśmiechałam się do autora bardzo szeroko, są wykłady na tematy polityczno-gospodarcze jakie biskup Mitrofaniusz wygłosił młodemu gubernatorowi, zakochanemu w szwajcarskim porządku, Antoniemu Antonowiczowi von Hagenau.  Znajdziemy tu porady jak oduczyć urzędników łapówkarstwa, wykład o wyższości podatku dziesiętnego nad innymi podatkami (by nie powiedzieć - nad dochodowym) oraz arcyciekawą rozmowę na temat godności człowieka i tego, czy można czuć się godnie, gdy jest się głodnym. Ech, gdyby i nasi włodarze zechcieli słuchać wielebnego Mitrofaniusza...

Oczywiście, oprócz elementów, które wskazałam i dla których "zapaliłam" do Kryminału Prowincjonalnego, zauważyć trzeba, że jest to świetnie, z bogactwem rosyjskiej duszy, napisana powieść:) Aż żal było kończyć...

Na pociechę mam na półce "Pelagię i czerwonego koguta". Muszę jeszcze tylko zdybać "Czarnego Mnicha":)

Komentarze

Nemo pisze…
Jestem fanem Pelagii, nie lubię buldogów :)
Monika Badowska pisze…
Nemo,
nawet tych pokracznych francuskich? Przecież one sa takie brzydkie,że aż śliczne;)
agaczyta pisze…
Ja teraz czytam Czerwonego koguta, muszę zdobyć Białego buldoga, by szczęśliwie doczytać trylogię do końca. I też jestem fanką Pelagii, a jeszcze bardziej Mitrofaniusza :)
Nemo pisze…
Buldogi - przynajmniej te, które widziałem - paskudnie się śliniły :P Nie wiem czy były francuskie. Nie znam się na tym, generalnie obchodzę psy z daleka, większość z nich nawet mnie lubi, ale sęk w tym, że nie odwzajemniam tych uczuć ;)
Monika Badowska pisze…
Dededan,
pod koniec tygodnia mam nadzieję mieć "Czarnego mnicha", więc poczekam i z kogutem:)

Nemo,
ech - przecież psy są świetne;P
Nemo pisze…
Prowincjonalna - zależy z której strony zębów :)
Caitri pisze…
Poczułam się zachęcona - muszę zdobyć książki z Pelagia ;)
Pozdrawiam!
Monika Badowska pisze…
Caitri,
cieszę się:) Miłego zdobywania i jeszcze milszej lektury:)
insider pisze…
Akunin to pierwszorzędny pisarz drugorzędny - i do tego rosyjskojęzyczny (a ja mam do nich słabość)
Monika Badowska pisze…
Insider,
a ja dziś w bibliotece usłyszałam, ze Pelagia jest gorsza (i to z tomu na tom bardziej)od Fandorina. Prawda to?
vmr pisze…
Jeszcze nie miałam przyjemności z Akuninem, choć od jakiegoś czasu obija mi się o oczy. Teraz się czuję bardzo zachęcona. ;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k