Przejdź do głównej zawartości

Leszek Kołakowski. Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania.


Wydane przez

Wydawnictwo Znak

Dziś premiera!

Książka zawiera teksty Kołakowskiego publikowane w różnych miejsach w latach 1984-2008, z tym, że tekstów z lat osiemdziesiątych jest najmniej. Publikacje wybrał i całość zredagował Zbigniew Mentzel, autor m.in. dwóch tomów, które są zapisem rozmów z filozofem.

Książka "Czy pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania" podzielona jest na pięć części, przy czym tytuły rozdziałów są dość umowne. Np. część pierwsza, "O filozofach", zaczyna się tekstem "Leibniz i Hiob. Metafizyka i doświadczenie zła" - znakomitym wprowadzeniem do tematyki teodycei, który to tekst równie dobrze mógłby znaleźć się w części drugiej, zatytułowanej "O Bogu". W rozdziale "O Bogu mamy" z kolei teksty nie tylko o Bogu traktujące, ale i o Kościele, o nauce, a wszystko to osadzone w ciekawych kontekstach - socjologicznym, może też czasami politycznym i innych.

W ostatniej części, "O tym, co ostateczne", mamy tylko jeden tekst, zatytułowany "Kompletna i krótka metafizyka. Innej nie będzie. Innej nie będzie". Tekst zaczyna się tak:

"Na czterech węgłach wspiera się ten dom, w którym, patetycznie mówiąc, duch ludzki mieszka. A te cztery są:

Rozum
Bóg
Miłość
Śmierć."

A kończy tak:

"Wszystkie zatem wsporniki naszej myśli są narzędziami, za pomocą których uwalniamy się od przerażającej rzeczywistości czasu, wszystkie zdają się temu służyć, by czas prawdziwie oswoić."

Zachęcam do przeczytania tego, co jest pomiędzy przytoczonymi fragmentami :-)

Wybrane teksty Kołakowskiego są bardzo dobre. Ja Kołakowskiego lubię słuchać, ale jeszcze bardziej lubię czytać, a w związku z tym, że większości tekstów z tego tomu nie znałam, książka sprawiła mi dużą radość.

We wstępie do książki, noszącym tytuł "Zastrzeżenie albo ostrzeżenie", Kołakowski pisze:

"Jak we wszystkim prawie, com pisał w ostatnich latach kilkudziesięciu, nie potrafię w sprawach najważniejszych dotrzeć do konkluzji ostatecznych i ciągle potykam się o kłopoty, które trzeba wyminąć niezręcznym i uciekinierskim powiedzeniem *z jednej strony..., ale z drugiej strony...*. Być może jest to przypadłość czy raczej ułomność umysłu autora, być może jednak - znów sobie schlebiam - przypadłość bytu. Tak kończę."

Te słowa dobitnie pokazują, co zresztą wiadomo od dawna, że Kołakowski nie chce udzielać arbitralnych odpowiedzi na rozmaite zadawane przez ludzi pytania. Owszem, odpowiada, stara się odpowiadać, ale nie czyni tego w sposób apodyktyczny, a przy tym, być może w stopniu największym jeśli wziąć pod uwagę innych autorów, wielokrotnie podkreśla, że świadomie chce unikać wszelkiej arbitralności. Wręcz boi się jej. Jak Diabeł święconej wody.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Nie czytałam nigdy Kołakowskiego, ale chętnie zacznę czytać. Czy ta książka będzie dobra na początek, czy proponujesz coś innego?

Virginia
Monika Badowska pisze…
Virginio,
jak najbardziej możesz zacząć od tego, bo teksty są różne i o wiele większe jest prawdopodobnieństwo, że trafisz na coś, co Ci posmakuje:) Moim zdaniem, gdybyś zaczęła "Od głównych nurtów marksizmu" (choć to z pewnością największe dzieło Kołąkowskiego), sprawa byłaby nieco trudniejsza;)))
Anonimowy pisze…
Dziękuję :) Zatem wpisuję do notesu na wrzesień. A jak Cię już tak wykorzystuję, to co proponujesz Kapuścińskiego, bo też krążę koło niego i krążę i nie wiem od czego zacząć :)

Virginia
Monika Badowska pisze…
Virginio,
mnie najbardziej zachwyciły "Podróże z Herodotem":)
joanna_czytelnik pisze…
Zaczęłam dwa lata temu skromnie, bo "Mini - wykładami o maxi - sprawach", ale urzekły mnie swoją prostotą w takim znaczeniu, że każdy może to zrozumieć.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k