Przejdź do głównej zawartości

Gazmend Kapllani. Krótki podręcznik przekraczania granic.


Wydane przez

Wydawnictwo Czarne

Premiera 2 listopada

Kiedy kilka lat temu jechałam do Albanii odezwał sie do mnie mój były uczeń. Na wieść, że zmierzam do Shqipërii lekceważąc Grecję (w której jak sie okazało on mieszkał) usłyszałam, iż nie warto odwiedzać tych "brudasów". Poczułam się wówczas zmieszana i zadziwiło mnie, jak szybko przyjmuje się stereotypy fukncjonujące w społeczeństwie, w którym się mieszka, jako własne przekonania. To było najsilniejsze i pierwsze wspomnienie jakie przyszło mi do głowy podczas lektury książki - wyznania Gazmenda Kapllaniego.

Autor opowiada nam swoją historię. Historię wyjazdu z Albanii, pierwszych dni na greckiej ziemi, sytuację w obozie dla uchodźców, opowiada o wrażeniach jakie stają się udziałem człowieka wyrwanego z reżimu Hodży, gdy zderza się on z Zachodem.

Jest w tej książce i inna opowieść. Opowieść - traktat skierowany do emigrantów, odsłaniający przed szukającymi godnego życia poza granicami własnej ojczyzny pułapki, ryzyko niepowodzeń, zapowiadający pustkę, grozę stereotypów, samotność w języku, uczuciach, rodzinie. 

Dwie opowieści współgrają ze sobą tworząc przejmujący obraz tego, co z ludzkim poczuciem własnej wartości robiły systemy totalitarne, ukazując absurdy będące codziennością życia w Albanii, pokazując, że władza reżimowa odczłowiecza ludzi.

Każdy kto w czasach minionej epoki wyjeżdżał za granicę, będzie wiedział, o czym pisze Kapllani, będzie umiał podzielić z nim choć częściowo doświadczenia i emocje. Podobnie jak ten, który jest emigrantem w miejscu, gdzie niemile widzi się emigrantów. Ten jednak, kto nie doświadczył w żadnym aspekcie "przekraczania granic" niech czyta książkę Kapllaniego wyjątkowo uważnie. Nigdy nie wiadomo, kiedy podręcznik albańskiego pisarza będzie mu potrzebny.

Pozostaję pod wielkim wrażeniem i gorąco polecam!

P.S. Tęsknota Autora: "Ja jednak pragnąłbym, żeby ludzie podróżowali jak globtroterzy, turyści, jak bohema - z chęci zdobywania wiedzy, z ciekawości, dla ekstrawagancji. Żeby podróżowali jak ci, co zgubili drogę, poszukując raju, albo jak ci, co dzięki zabawnemu przypadkowi znaleźli swoją Itakę."

Komentarze

Anonimowy pisze…
O, zaciekawiłam się i to bardzo! Muszę dorwać (chociaż na razie nie powinnam niczego dorzucać do listy życzeń :/).

A stereotyp Albanii mam wrażenie pokutuje mocno na całych Bałkanach. Kiedykolwiek mam okazję tam zawitać (Macedonia, Serbia), czy rozmawiać z ludźmi z tego regionu Europy, to prędzej, czy później to wypłynie w rozmowie, mniej lub bardziej "dosadnie".
Monika Badowska pisze…
Książkowo,

książka jest naprawdę niesamowita, polecam.
Agnes pisze…
Chciałam wrzucić do schowka w biblionetce, ale jeszcze tam tego nie ma, niestety.
kot_kreskowy84 pisze…
Widzę, że mamy bardzo podobne odczucia co do tej książki. Nawet ten sam cytat przytoczyłyśmy w swoich recenzjach :)
Ksiązka naprawdę robi wrażenie i każe się zastanowić nad opjęciem wolności, granic, tolerancji itp.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k