Przejdź do głównej zawartości

Tomasz Łysiak. Psy Tartaru.

Wydane przez
Picaresque

Kiedy w lutym 2009 roku pisałam recenzję "Bliznobrodego" nie spodziewałam się, że na cześć trzecią trylogii przyjdzie mi czekać prawie 1,5 roku. Ale, że lektura książki Tomasza Łysiaka po tak długim czasie sprawiła mi wyjątkową przyjemność, to uznaję, iż czekać było warto. Bardzo warto;)

"Psy Tartaru" do doskonale napisana książka historyczna z bogato rozbudowanym wątkiem fabularnym. Wielość szczegółów dotyczących wyjących tatarskich strzał, o których mówi Autor w zamieszczonym poniżej wywiadzie, czy życia codziennego w trzynastowiecznym Wrocławiu lub wyglądu bierek szachowych sprawia, że strony książki pochłania się błyskawicznie znajdując wciąż elementy przyciągające uwagę.

Jeruzalem, przyłączywszy się do Tatarów, wędruje przez doskonale sobie znane ziemie. Gdy podczas najazdu tatarskiego na jedno z miast spotyka przyjaciół odzywa się w nim serce wychowanka polskich zakonników i ucieka wraz z tymi, których rzekomo pojął w niewolę, kierując się wciąż wieszczbą Hanny. Tymczasem kolejne miasta zbroją się, do Wrocławia ściągają okoliczni panowie ze swoimi rycerzami i nawet Czesi wyruszają na pomoc.
(zdjęcie przedstawia szlak wojenny Batu Chana i jego Generałów opisany w powieści)

W powieści Autor przywołuje wartości dziś już nieco marginalizowane - wierność, honor, miłość, wiarę. Podkreśla ich znaczenie dla Siedmiu, którzy wybawić mają Europę z siły wojsk tatarskich. 

Przywiązałam się do Jeruzalema, Dragiełły, Karlita, Ignasia, Joba i Nioba, Dobrosława. Żal mi, że to już czas się z nimi rozstać. Na pocieszenie mam książki, do których - wszak stojących na półce - zawsze mogę wrócić.

P.S. Z Wrocławia Tatarzy powędrowali na Węgry:

P.S.2.

Komentarze

matylda_ab pisze…
Wysłuchałam wywiadu i od razu poczułam sympatię do tego faceta! ;)) Znam książki jego ojca, ale Tomasza łysiaka nic nie czytałam. Może czas sięgnąć po jego książki? ;) Kiedyś lubiłam historyczno-awanturnicze powieści,ale dawno takich nie czytałam. ;)
Monika Badowska pisze…
Matyldo,
czytaj, czytaj:) Ja nie czytałam Łysiaka Seniora, ale za każdą książką Juniora obiecuję sobie, ze sięgnę i po książki jego ojca:)
Sara pisze…
Lubię książki historyczne, więc kiedyś może siegne po pana Tomasza:)
Agnes pisze…
Ja tylko cichutko zauważę, że w tytule i w treści notki jest literówka dotycząca tytułu książki...
Monika Badowska pisze…
Agnes,
poprawiłam czerwieniąc się ze wstydu... Dziękuję:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k