Anita Głowińska. Kicia Kocia jest chora. Kicia Kocia zostaje policjantką. (wygrywajka)
Wydane przez
Wydawnictwo Media Rodzina
Przesympatyczna Kicia Kocia znana z poprzednich książeczek tym razem doświadcza dwóch, zupełnie różnych, by nie rzec, skrajnych zjawisk.
W pierwszej z omawianych dziś historii Kicia Kocia jest chora. Poranne budzenie się nie jest przyjemnie - Kicia nie ma ochoty na jedzenie, boli ją gardło i jest - niczym postacie z pewnej reklamy - niewyraźna. Do wizyty u lekarza bohaterka podchodzi z przestrachem, ale sympatyczna pani doktor rozwiewa wszelkie lęki i, po zbadaniu, przepisuje odpowiednie lekarstwa. Kicia Kocia wraca do domu i robi to, co w chorowaniu jest najpiękniejsze - spędza czas w łóżku, zabierając do niego ulubione zabawki [jestem przekonana, że gdyby Kicia Kocia była starsza, to otoczyłaby się książkami;-)].
Książka druga pokazuje cudowny świat dziecięcych zabaw. Nie trzeba przecież wiele - wyobraźnia, kartka, klej, inne dzieci i już Kicia Kocia staje się dzielną policjantką łapiącą złodziei oraz pomagającą dzieciom dbać o swoje bezpieczeństwo podczas przechodzenia przez jezdnię.
Nieustannie jestem zauroczona Kicią Kocią, a Pani Anicie Głowińskiej gratuluję pomysłu na wyrazistą bohaterkę i nie mniej wyraziste tejże bohaterki przygody:-)
* * *
Powyższe książki ofiaruję jednej z osób, która pod niniejszym wpisem zostawi komentarz. W komentarzu niechaj będzie Wasze wspomnienie związane z tym, jaka profesja wydawała się Wam w dzieciństwie najatrakcyjniejszą:-) Losowanie w sobotę o dziewiątej wieczorem.
Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Semihory. Proszę o kontakt: m1b1m1m@gmail.com i gratuluję:)
* * *
Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Semihory. Proszę o kontakt: m1b1m1m@gmail.com i gratuluję:)
18 komentarzy:
Pomysłów na przyszłą profesję miałam sporo, ale pierwsze, co mi przychodzi do głowy to detektyw. W sumie to nic dziwnego, jako, że wścibska byłam niemożliwie.
W dzieciństwie robiłam zastrzyki maskotkom, które zamiast poprawy kondycji marnie po takich zabiegach kończyły. Podejrzewam więc, że chciałam być lekarzem :)
...a ja tak do VII klasy chciałam zostać weterynarzem! Leczyć wszystkie świnki, krówki, pieski i kotki! Później moje plany uległy zmianie! Gdy idę na lekcję do nadpobudliwych i rozbrykanych dzieciaków i sobie pomyślę, że mogłabym teraz opiekować się milusińskimi czworonogami,to....! ;D Nie, za żadne skarby nie zmieniłabym pracy i zawodu!
No cóż, ponieważ byłam i jestem kibicem piłkarskim, baaardzo chciałam zostać komentatorem sportowym :) Moim wzorem był oczywiscie Jan Ciszewski :)
Marzyłam o wysokich obcasach (których dziś nie noszę z powodu niewygody ), eleganckim kroku i lataniu gdzieś pośród chmur (tylko raz w życiu go posmakowałam i się zachwyciłam ); tak, to było długo trwające marzenie o byciu stewardesą. Dziś jakiś niemój wydaje mi się ten zawód...
Pozdrawiam ciepło.
Całe dzieciństwo chciałam byc weterynarką:)
Chciałam być tajnym agentem bądź płatnym mordercą... xD. W porywach do piosenkarki, jednak nigdy nie potrafiłam śpiewać, więc pozostawały te dwa pierwsze xD.
Jako bardzo nieletnie dziecię chciałam być sprzedawczynią w sklepie spożywczym, bo miała dużo słodyczy i czekoladę przede wszystkim...
A kiedy rodzicom udało się przekonać mnie, że te atrakcyjne towary nie są własnością pani ekspedientki przerzuciłam się na szkołę i uczyłam moje zabawki i młodsze rodzeństwo.
To mi już zostało i na dzień dzisiejszy gnębię gimnazjalistów historią ojczystą i nie tylko;)
Krótko chciałam być sprzedawczynią w sklepie z zabawkami, a potem to już nauczycielką i tak zostało mi do dziś:) Zmieniały się tylko przedmioty:) A teraz jestem mamą i chcę takie książeczki dla synka:)
agnzimka@gazeta.pl
ja mowilam wszystkim, ze zostane archeologiem ...
Ja marzyłam o byciu bibliotekarką:)
Maniakalnie obcinałam wszystkim lalką barbie włosy i farbowałam pisakiem :) Więc przychodzi mi namyśl fryzjerka :)
Kurczę, nie pamiętam, ale teraz emeryt wydaje mi się w sam raz :D
Ja gdy byłam małą dziewczynką marzyłam by zostać malarką. Miałam pudełko pełne kredek o wszystkich możliwych do zdobycia wówczas w komunistycznej Polsce odcieniach. Pierwsze pudełko prawdziwie kolorowych farb było moim najcenniejszym skarbem. Dzisiaj jestem już dużą dziewczynką. I nadal chciałabym zostać malarką. I nadal kolekcjonuję kredki.
Zresztą, gdyby ktoś płacił za marzenia - byłabym dziś bardzo bogata :)
Jak miałam kilka lat to bardzo chciałam zostać sprzątaczką:) Nie dlatego, że lubiłam sprzątać, ale bardzo mi się podobało jak w zimie panie rozbijały lód na chodnikach takim jakimś ustrojstwem:) A później ewoluowałam na przedszkolankę. Wszystkie lalki i miśki siedziały na łóżku, miałam dziennik i była zabawa. Kiedy to było....i nie wykonuje żadnego z powyższych zawodów:)
A ja chciałam być nauczycielką ;P
Od dziecka marzyłam o byciu nauczycielką języka polskiego. Studia odpowiednie skończyłam, ale znajomości nie mam ;-)
Jako dziecko bazgroliłam kredą po szafie (mama do dziś mi to wypomina!) i prowadziłam lekcję dla lalek i pluszaków. Zrobiłam sobie dziennik, a lekcje prowadziłam naprawdę solidnie. Ech, wspomnienia :-)
Jupi!!! Już wysyłam maila! :-)
Prześlij komentarz