Przejdź do głównej zawartości

Barbara Stenka. Masło przygodowe.


Wydane przez
Wydawnictwo Literatura

Cóż za urocza opowieść przełamująca w sympatyczny sposób stereotypy! Kasia Koniec, narratorka opowieści, wychowuje się w zaskakującej rodzinie, ma równie zaskakujących przyjaciół i nietuzinkową pasję.

Mama Kasi jest osobą zaangażowaną katoliczką. Prowadzi chór kościelny, jest zwolenniczką Telewizji Trwam. Tata Kasi jest wokalistą zespołu Kids of Death. Dom jest pełen muzyki obydwojga rodziców. Starsi bracia Kasi, Grzesiek i Piotrek, mimo solidnej postury uprawiają akrobatykę, a najmłodsza w rodzinie Kasia, oprócz tego, że pielęgnuje własną hipochondrię, marzy by móc pielęgnować jakieś zwierzę. 

Książka Barbary Stenki, nagrodzona w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, zwraca uwagę na różnorodność między ludźmi, na to, że mimo tego, jak jesteśmy różni, możemy się przyjaźnić, lubić, być ze sobą. Wskazuje, że jeśli ktoś je na drugie śniadanie w szkole surową marchewkę i kiełki, to nie znaczy, że jest nudny i należy go prześladować, a to, że warto zainteresować co stoi za takim sposobem życia jaki dana osoba prezentuje.

Ważnymi cechami "Masła przygodowego" jest humor i serdeczność z jaką Autorka traktuje bohaterów oraz ta, jaką postacie w powieści, traktują siebie nawzajem. Dobrze się czyta o szacunku wobec rodziców, o proteście uczniów przeciwko nękającym ich kolegom, który to protest z dzieci wpisanych na listę w dzienniku tworzy prawdziwą czwartą "d". Niezwykłość rodziny Końców promieniuje na to jak młodzi Końcowie postrzegają świat i to jak dobierają sobie przyjaciół.

Książkę Barbary Stenki poleciłabym nie tylko dzieciom. A może nawet przede wszystkim rodzicom?;)

Komentarze

Irena Bujak pisze…
Wydaje się być ciekawa ;)
D pisze…
Okładka nie robi dobrego wrażenia, ale skoro piszesz, że jest taka dobra to z pewnością taka jest ;)
Monika Badowska pisze…
Bujaczek,
jest:)

Domi,
ilustratorką jest Olga Reszelska, której grafiki lubię:) A treść, bez względu na opinie o ilustracjach, warto poznać:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...