Sherryl Woods. Zapach żółtych róż.


Wydane przez
Wydawnictwo Mira

Kiedy w pierwszych dnia marca pisałam o książce rozpoczynającej serię "Kronik portowych" nie spodziewałam się, że tak szybko czytać będę kolejną część. Tym razem także głównymi bohaterami są członkowie rodziny O'Brien, a szczególnie jedna z córek Micka - Bree. 

Bree O'Brien w latach młodzieńczych spotykała się z Jake Collinsem. Planowali wspólną przyszłość nie precyzując jednak kiedy ona nastąpi. Chłopak marzył o małżeństwie, a dziewczyna o karierze dramaturga w Chicago. W wyniku bolesnej dla obojga utraty rozdzielili się - on został w miasteczku, ona wyjechała realizować swoje pragnienia. Bree przyjechała na otwarcie pensjonatu młodszej siostry i uświadomiła sobie, że nie chce wyjeżdżać z Chesapeake Shores, że jej życie w Chicago już się zakończyło. Obecność młodej kobiety jest dla Jake'a kłopotliwe - wciąż ją kocha i wciąż czuje się zraniony.

Jeśli ktoś nie czytał "Smaku marzeń", a ma chęć na lekturę "Zapachu żółtych róż" niech śmiało sięga po książkę. Owszem - zawsze lepiej jest czytać wszystkie książki z serii, ale w tym wypadku można łatwo zrozumieć zależności między poszczególnymi członkami rodziny i bez wiedzy o tym, co działo się na kartach wcześniejszej powieści, poczuć sympatię do bohaterów.

W tej serdecznej, romansowej historii zastanowiło mnie jedno - pewna obserwacja sięgająca daleko poza lekką wymowę książki. Wielu z nas pochodzi z małych miast i wielu z nas wyjeżdżając z nich ku - jak nam się wydaje - lepszemu życiu obiecuje sobie nigdy nie wrócić do tych znanych na wylot uliczek, prowincjonalnego sposobu życia, do tego, że wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. Niektórzy dotrzymują danego sobie słowa, inni wracają, bo uświadamiają sobie, że tylko tam, gdzie się wychowali czują się szczęśliwi. Istotne w moim odczuciu jest to, że młodzi ludzie zanim podejmą próbę odcięcia się od "kołyski" nie są świadomi tego, że kiedyś będą chcieli wrócić. Żyją chwilą, bez przeczucia, że kiedyś ktoś wypomni im różne rzeczy, o których chcieliby zapomnieć.

"Zapach żółtych róż" ponownie zabiera nas do Chesapeake Shores, do domu rodziny O'Brienów. Tym, którzy polubili bohaterów książki Sherryl Woods podpowiem, że już od 15 kwietnia 2011 czytać będzie można kolejną część serii - "Światła portu".

11 komentarzy:

Beata Woźniak pisze...

skończyłam rano:) ubiegłaś mnie z recenzją:))))u mnie będzie pewnie jutro
pozdrawiam serdecznie

Monika Badowska pisze...

Montgomerry,
a ja własnie miałam zabrać się za czytanie tego, co przed chwilą zrecenowałaś;)

Klaudyna Maciąg pisze...

Ja jednak chciałabym sięgnąć najpierw po część pierwszą, do której zachęcałaś. Nie lubię czytać ze świadomością, że wcześniej jednak coś się działo i mogę o tym się dowiedzieć, a tego nie czynię.
Zawile to przedstawiłam, ale mam nadzieję, że mą postawę rozumiesz xD

Przy okazji - okładka znów zachwyca!

sabinka.t1 pisze...

Wieczorem się za nią zabieram!!! Koniecznie :)

toska82 pisze...

U mnie już czeka na półce i lada moment też się za nią biorę ;)

Monika Badowska pisze...

Futbolowa,
rozumiem, pewnie, że rozumiem - mam podobnie:)

Sabinka,
i jak?:)

Toska,
miłego czytania:)

Aurora pisze...

nigdy nie słyszałam - ach, ta moja ignorancja- ale chętnie sięgnę i poczytam, zwłaszcza, że watki brzmią mi bardzo blisko :)

sabinka.t1 pisze...

Prowincjonalna nauczycielka - taka jak lubię w tego typu literaturze :)
Odpoczęłam :)

Monika Badowska pisze...

Auroro,
ja wcześniej też nie słyszałam. Nie sposób, moim zdaniem, znać wszystkich amerykańskich pisarzy:)

Sabinko,
:)

Cyrysia pisze...

I ja juz kończę i przelewam wrażenia na papier...pozdrawiam...

Monika Badowska pisze...

Cyrysia,
idę czytać:)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger