Przejdź do głównej zawartości

Wiosenne (?) słońce

Zbliżająca się wielkimi krokami wiosna objawia się wczesnoporannym słońcem na naszym balkonie. W związku ze słońcem wytworzył się rytuał, któremu poddajemy się z Gusia natychmiast po moim przebudzeniu. Zaraz po tym gdy wstanę i włączę ekspres do kawy wędruję z Guziolkiem w stronę okna, które ja otwieram, a za które ona wychodzi. Gdy Kocinka uzna, że pora wracać, wyciąga się wzdłuż futryny, co dla mnie jest sygnałem do tego, by ją wpuścić. Oczywiście Nusia i Sisi też korzystają z uroków porannych spacerów:) Na krzakach pod oknem grasują ptaszory, co stanowi dodatkową atrakcję.

Bardzo lubię te wieczorne chwile, w których kładę się do łóżka, by poczytać przed snem. Wówczas koty zaczynają krążyć wokół łóżka, by zdecydować która i gdzie będzie spała. Wczoraj, o ile dobrze pamiętam moment zasypiania, na nogach leżała mi Nusia, a na plecach sadowiła się Gusia. Czasami tuż obok mnie czytającej leży Sisuleńka i czeka na głaski po brzuchu. Śmiesznie bywa w nocy - gdy chcę zmienić pozycję spania muszę się mocno nakombinować, żeby nie kopnąć ani Z., ani żadnej z Kociastych.

P.S. Zaktualizowałam listę książek o zwierzętach.

Komentarze

Brahdelt pisze…
Moja kicia, jak już sobie na mnie zasnęła snem kamiennym, to mogłam się pod nią obracać z boku na bok (i tak robiłam! ^^), a ona spała jak przylepiona. Czasami zasypiała tak w połowie na mnie, w połowie na przytulonym do mnie mężu, zmienianie ułożenia to była zabawa! ~^^~
kociokwik pisze…
Brahdelt,
nasza Gusia tez tak czasami śpi - jak plasterek:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k