Przejdź do głównej zawartości

Wiosenne (?) słońce

Zbliżająca się wielkimi krokami wiosna objawia się wczesnoporannym słońcem na naszym balkonie. W związku ze słońcem wytworzył się rytuał, któremu poddajemy się z Gusia natychmiast po moim przebudzeniu. Zaraz po tym gdy wstanę i włączę ekspres do kawy wędruję z Guziolkiem w stronę okna, które ja otwieram, a za które ona wychodzi. Gdy Kocinka uzna, że pora wracać, wyciąga się wzdłuż futryny, co dla mnie jest sygnałem do tego, by ją wpuścić. Oczywiście Nusia i Sisi też korzystają z uroków porannych spacerów:) Na krzakach pod oknem grasują ptaszory, co stanowi dodatkową atrakcję.

Bardzo lubię te wieczorne chwile, w których kładę się do łóżka, by poczytać przed snem. Wówczas koty zaczynają krążyć wokół łóżka, by zdecydować która i gdzie będzie spała. Wczoraj, o ile dobrze pamiętam moment zasypiania, na nogach leżała mi Nusia, a na plecach sadowiła się Gusia. Czasami tuż obok mnie czytającej leży Sisuleńka i czeka na głaski po brzuchu. Śmiesznie bywa w nocy - gdy chcę zmienić pozycję spania muszę się mocno nakombinować, żeby nie kopnąć ani Z., ani żadnej z Kociastych.

P.S. Zaktualizowałam listę książek o zwierzętach.

Komentarze

Brahdelt pisze…
Moja kicia, jak już sobie na mnie zasnęła snem kamiennym, to mogłam się pod nią obracać z boku na bok (i tak robiłam! ^^), a ona spała jak przylepiona. Czasami zasypiała tak w połowie na mnie, w połowie na przytulonym do mnie mężu, zmienianie ułożenia to była zabawa! ~^^~
kociokwik pisze…
Brahdelt,
nasza Gusia tez tak czasami śpi - jak plasterek:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...