Przejdź do głównej zawartości

Katarzyna Lewcun. Celebrytka.


Wydane przez
Wydawnictwo Skrzat

To moje drugie spotkanie z prozą Katarzyny Lewcun, i drugie równie udane jak pierwsze. Autorka opisuje sprawy bardzo ważne, a że robi to w sposób lekki, ma szanse trafić także to tych, którzy - gdyby ten sam temat ubrać w poważniejsze ramy - niekoniecznie chcieli by się nad nim zastanowić.

Celebryci. Ludzie znani z tego, że są znani. Pozornie podobni do nas. Ludzie, którzy muszą dbać o swoją obecność w mediach, dla których maksyma "niech mówią nawet źle, ale niech mówią" wydaje się być najważniejszym drogowskazem życia.

Marcysia, zwyczajna nastolatka, trafia na casting do popularnego programu. Prezentuje się przed jury, słyszy , że jest typową reprezentantką swojego pokolenia i przechodzi do kolejnego etapu. Wbrew opinii rodziców dziewczyna brnie w ów sztuczny świat, kreowany przez media i sprytnych dziennikarzy, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co tak naprawdę robi. Chciała być sławna i jest...

Katarzyna Lewcun w swoich książkach uderza w punkt. Nie bawi się w opisywanie tego, co złego stało się dobrym ludziom. Chyba właściwsze byłoby stwierdzenie, że Autorka pokazuje co stać się może, gdy zabraknie nam samoświadomości i mądrości, gdy nie podejmiemy pracy nad sobą i nie zastanowimy się, co dla nas dobre i w którą stronę chcemy pokierować swoim życiem.

Komentarze

Asia Hadzik pisze…
Nieee... nie dla mnie...

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...