Przejdź do głównej zawartości

Łukasz Dębski. Café Szafé.



W niewielkiej rozmiarami, ale bogatej w treści i humor książeczce, Łukasz Dębski przedstawia czytelnikowi Kraków widziany z krawędzi stykających się ulic Małej i Felicjanek oraz opisuje blaski i cienie życia właściciela kawiarni. Cieniem niewątpliwie są małe zyski, choć, gdy pomyśli się o Krakowie trudno uwierzyć, że to miejsce, w którym trudno jest zarobić na prowadzeniu kawiarni. Blaski to przyjemne chwile spędzone z kawą parzoną w astorii, przyjaciele i znajomi właściciela i lokalu oraz wszystkie wydarzenia dziejące się w owym kawowym przybytku.

Kraków jest tu tłem. Może dzięki osadzeniu powieści w tym właśnie miejscu zyskała ona na nobliwości? A może tylko łatwiej nam czytać o czymś, co jak się wydaje, znamy i lubimy. Bo któż nie lubi krakowskiego rynku i jego okolic?

Obserwuję, jak łyse młodziaki z jedynej w okolicy miejskiej czynszówki wyprowadzają swoje pit bulle (kurwując do nich rzęsiście), jak pracownicy Ujotu wyprowadzają psy nierasowe, jak właściciele sklepów i małych biznesów wyprowadzają swoje dalmatyńczyki, pudle i (moje ulubione) jamniki. Oczywiście jest spora grupa ludzi, którzy niczego nie wyprowadzają, bo nie jest tak, że w tej dzielnicy, która nazywa się Zwierzyniec, każdy ma jakieś zwierzę.

Café Szafé odwiedzają interesujące osoby: Pan Dzielnicowy, którzy nie karze kobiet, Pan Astronom – szanowany pracownik naukowy UJ, Pan Wilk – miłośnik tarantuli, krokodyli, węży i żmij, Pani Halinka – emerytowana doktor historii sztuki. Ich opowieści snute nad filiżanką kawy i kuflem piwa stanowią o barwnej historii lokalu.

Czyta się to świetnie. Autor wyławia z rzeczywistości śmiesznostki, które uwypuklone przez jego pióro stają się tym śmieszniejsze, im bardziej są prawdziwe. Ale nie tylko żart przyciąga do tej książki; znajdziemy w niej też dyskusje nad tym, czy powinniśmy być wdzięczni naszym przodkom za ich starania w ulepszaniu życia dla przyszłych pokoleń, zajrzymy w XXII wiek, poznamy historię nawrócenia oraz najdroższej kawy świata.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k