Przejdź do głównej zawartości

Andrzej Pilipiuk. Rzeźnik drzew.


Wydane przez

Wydawnictwo Fabryka Słów

Tom "Rzeźnik drzew" zawiera dwanaście opowiadań. Są to historie sięgające po całą gamę środków stosowanych w literaturze fantastycznej, jednak prznać trzeba, że autor dobiera je rzetelnie i tworzy zgrabne, spójne opowiadania, w treść których miłośnicy prozy Andrzeja Pilipiuka zanurzą się z przyjemnością.

Podczas lektury"Rzeźnika drzew" jak nigdy wcześniej uderzyło mnie niesamowite przygotowanie historyczno-społeczno-archeologiczne autora. Pilipiuk pisząc te opowiadania zaprosił nas do poznawania kultury pomorskiej, do tropienia śladów Edenu, odwiedzin w carskiej Rosji. Oczywiście nie brak tu złych mocy zamieszkujących w drzewie cmentarnym, ducha zmarłego malarza pokutującego za morderstwo, postaci z innych planet, czy ludzi żyjących w Teatrze Wielkim od prawie stu lat. Z opowiadań wieje grozą, ale jednocześnie przemyca w nich autor wiedzę i co dla mnie atrakcyjniejsze (i co tropię z wyraźnym upodobaniem) swoje poglądy polityczne.

P.S. Wszystkim miłośnikom pisania Andrzeja Pilipiuka, a szczególnie tego jego posania, które opisuje Jakuba Wędrowycza, przypominam, że 28 sierpnia ukaże się tom VI przygód Jakuba zatytułowany "Homo bimbrownikus":-)

Komentarze

Caitri pisze…
Dopiero zaczynam przygodę z Pilipiukiem, ale Jakuba W. już uwielbiam - chętnie sięgnę i po "Rzeźnika...". Pozdrawiam!
Monika Badowska pisze…
JA nie mogłam zapalić do Jakuba Wędrowycza. Ale jak przeczytałam cykl o kuzynkach, to musiałam czyś karmić swoją chęć na czytanie Pilipiuka. Zaczęłam Wędrowycza i wsiąkłam;)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...