Przejdź do głównej zawartości

Janusz Świtaj. 12 oddechów na minutę.


Wydane przez

Wydawnictwo Otwarte

W przypadku tej książki bardzo trudno oddzielić mi  treść od postaci narratora/ autora. Mimo to, spróbuję:)

Janusz Świtaj, znany z burzy medialnej, która rozpętała się po tym, gdy mężczyzna napisał, że pragnie, aby zaprzestano uporczywej terapii jakiej jest poddawany. Jedną z form terapii po wypadku jakiemu uległ motocyklista było pisanie pamiętnika. "12 oddechów..." to, o ile się zorientowałam, poprawiona, wygładzona wersja tegoż pamiętnika.

Autor opisuje okoliczności wypadku. Przedstawia poświęcenie rodziców, wierność i niewierność osób, które kochał, przyjaciół. Dość bezceremonialnie ocenia opiekę lekarską i pielęgniarską, współpracę z fundacjami i stowarzyszeniami zajmującymi się (lub mającymi się zajmować) pomocą osobom niepełnosprawnym.

To książka o tym, jak wygląda życie człowieka uzależnionego w pełni od pomocy innych osób. Książka o tym, jak łatwo jest stracić zdrowie i zatrzymać się w połowie drogi między życiem a śmiercią. Książka, która z pewnością może okazać się ważna lekturą dla osób, których znajomi, bliscy ulegli wypadkom odbierającym władzę ciału.

Ale nie umiałam polubić Janusza Świtaja. Co więcej, mam przekonanie, że nie lubiłabym go jako siedemnastolatka, tak jak i nie lubię go teraz - gdy ma lat trzydzieści parę.

Komentarze

Unknown pisze…
Bardzo chciałabym przeczytać tą książkę..
Anonimowy pisze…
Hmm, zaintrygowałaś mnie...
Dlaczego nie polubiłaś narratora?
Monika Badowska pisze…
Czytadełko,
może znajdziesz w bibliotece?

Czemu nie polubiłam? Prezentuje cechy jakich nie lubię u ludzi; jakąś taką nadmierną pewność siebie nie opartą na realnych podstawach, przekonanie o dużej nieomylności i takie ocenianie ludzi, z jakim się nie zgadzam.
clevera pisze…
Dla mnie ta książka była momentami zbyt ekshibicjonistyczna, zwłaszcza opisy scen seksualnych. Według mnie niepotrzebne.
Monika Badowska pisze…
Clevera,
ważne też jest to, jak autor opisuje swoje parnterki/dziewczyny. To, że sam siebie odsłania - ok, ale na ile ma prawo odsłaniać inne osoby?
mr lupa pisze…
walka o godną śmierć, czy coś w tym stylu? 'Uwaga' na tvn? aha, to już wszystko wiem...
Monika Badowska pisze…
Mr_Lupa,
no, właśnie coś w tym stylu;)
Unknown pisze…
Mam nadzieję, że znajdę, bo na kupno własnej trochę już straciłam ochotę ;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k