Przejdź do głównej zawartości

Roksana Jędrzejewska-Wróbel. Rozmowy ze świnką Halinką.


Wydane przez
Wydawnictwo Bajka

Niby pluszowa, a taka mądra:) Mowa o tytułowej śwince Halince, która jest nieodłączną towarzyszką Filipa. Filip ma mamę i tatę, chodzi do przedszkola, ale to wraz ze świnką zastanawia się nad różnymi wydarzeniami i z nią komentuje otaczającą rzeczywistość.

Dlaczego mama się spieszy? I czy to prawda, że kiedyś istniały telefony, których nie można było zabrać z domu? Po co jest tata? Czy chłopcy mogą mieć pluszowe świnki? Jak pachną święta? Czy topienie Marzanny nie jest smutne? Czy wizyta u fryzjera zmienia człowieka? Z takimi oto problemami musi zmagać się kilkuletni Filip. Świnka Halinka pomaga mu wyjaśnić wątpliwości, dodaje mu odwagi, sprawia, że dni Filipa są ciekawsze i pouczające.

Roksana Jędrzejewska-Wróbel rozprawia się za pomocą różowego pluszaka z dziecięcymi lękami, pomaga spojrzeć na różne wydarzenia w spokojny, wyważony sposób przedstawiając je jako normalne, takie, których doświadcza większość z nas. Przez to oswajanie sytuacji problematycznych lub problemogennych Autorka daje dzieciom świetne narzędzie do poszukiwania odpowiedzi na wiele pytań i odnajdowanie się w kłopotliwych sytuacjach.

Filip i Halinka mierzą się z stereotypami, strachami, tradycjami i obyczajami, które nie zawsze przystają do współczesnego stylu życia. Robią to w niewymuszony, uroczy sposób, z właściwą małym chłopcom dociekliwością i właściwą pluszowym świnkom radością życia. 

Filip ma Halinkę. A jaka zabawka towarzyszyła Wam w dzieciństwie? Jakiego pluszaka kochają Wasze dzieci? Ja miałam żółtego jamnika z czarnymi uszami i ogonkiem:)   

P.S. Miło mi poinformować, że wpis o Filipie i śwince Halince jest dwutysięcznym.

Komentarze

Renata L.G. pisze…
Dziękuję. Tytuł odnotowałam sobie pod kątem mojego bratanka, myślę, że będzie mu się podobać.
Dziękuję też za inne recenzje, czytam je chętnie i są mi pomocne, choć dotąd nie komentowałam. Tym razem się ujawniam, poniekąd w związku z notką o blogach książkowych u mnie, niezobowiązująco zapraszam:
http://wpisy.blogspot.com/

Pozdrawiam serdecznie!
Maja Sieńkowska pisze…
Wow, gratuluję dwutysięcznego wpisu!
Ja nie miałam chyba takiej ukochanej zabawaki, bynajmniej nie pamiętam.
A co do recenzowanej przez Ciebie książki, to bardzo mi się podoba. Lubię takie książki dla dzieci, które czegoś uczą :).
Monika Badowska pisze…
Kosha,
witaj serdecznie:) Swoim tekstem, być może, wetknęłaś kij w mrowisko;)))

Maya,
ja też takie lubię:)
Roksana pisze…
A ja miała sztruksowego psa Filipa. Miał żółty brzuch i niebieskie puchate spodnie. Zdaje się, że z estetycznego punktu widzenia był postacią dość koszmarną, ale jako siedmiolatka miałam to gdzieś:) Pozdrawiam serdecznie prowincjonalną nauczycielką znad słonecznego dziś morza i bardzo dziękuję za tak miłą recenzję "Świnki". I informuję, że w jest to w ogóle pierwsza recenzja tej książki jaka się ukazała,bo właściwa premiera dopiero w środę:)
Roksana Jędrzejewska-Wróbel - mama Halinki
Monika Badowska pisze…
Pani Roksano,
jest mi bardzo miło gościć Panią na blogu:)Pozdrawiam serdecznie zapewniając o narastającym z każdą Pani książką upodobaniu do Pani twórczości:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k