30 dni z książkami (6)


Dzień 6 - Książka, przy której płaczesz

To chyba najtrudniejsze z pytań. O ile czasami zdarza mi się płakać przy filmach (tych o zwierzętach), to trudno przywołać mi z pamięci książkę, która wzruszyła mnie tak, bym zapłakała. Jednak po konsultacji z Mamą wiem. Oczywiście płakałam przy książkach, w których zwierzakom działa się krzywda; krzywda pojmowana w dziecięcy sposób. Dziś przy tej samej książce, przy której ja płakałam, płacze moja 3,5 letnia siostrzenica. „Bo ten duży kot zawsze oszukuje tego małego”… Czyżby to geny sprawiały, że łzy pojawiają się podczas lektury książki:

6 komentarzy:

Paula pisze...

Ahahaha:D Uroczo... Nigdy nie pomyślałabym, że można płakać przy akurat takiej książeczce, ale dziecko swój rozumek ma i wie!:)

Marlow pisze...

A "Chłopaki nie płaczą" :-) - ja co prawda, "Przygody kota Filemona" znałem tylko z "Dobranocek" a i te nie przyciągały nadmiernie mojej uwagi, ale mój synek zna je już z "Poczytajek" i mam wrażenie, że jego odczucia są podobne - to chyba nie lektura dla chłopaków :-). Wzruszeń dostarcza mu za to "Mały, dobry jeż" O.P. Iasi z prehistorycznej serii "Moje książeczki" i "Przygoda na balkonie" H. Bechlerowej. Swoją drogą sam jestem zaskoczony, że w dobie Ben 10'a i Bakuganów, opowiastki dla dzieci sprzed pół wieku spokojnie się bronią a czasami i wygrywają.

Kadzia pisze...

Haha, ja także przygody Kota Filemona znam tylko z Dobranocek, ale książka z pewnością też jest ciekawa.
Wesołych Świąt!

Monika Badowska pisze...

Zgadzam się - wiele dawniejszych bajek broni się wobec współczesnych:-)

Motylek pisze...

A ja przeryczałam końcówkę "Gdzie rzeka kończy swój bieg".

Motylek

Agnes pisze...

Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że można płakać właśnie przy tej książce, wydaje się taka pogodna :)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger