Przejdź do głównej zawartości

Wiktor Bater. Nikt nie spodziewa się rzezi. Notatki korespondenta wojennego.



Wydane przez

Wydawnictwo Znak

Autor książki zabiera czytelników do oblężonego Sarajewa, Abchazji, Afganistanu, Czeczeni, Izraela, Iraku, pozwala nam obserwować wydarzenia na Dubrowce i w Biesłanie. Jego zapiski odsłaniają przez nami świat okrutny, ogarnięty wojną, świat, który obserwują dziennikarskie hieny. Wiktor Bater bardzo zdecydowanie wyraża swoje zdanie na temat obecności przedstawicieli mediów w miejscach ogarniętych konfliktami zbrojnymi i choć mówi to właśnie dziennikarz wojenny, nie brzmi to jak tłumaczenie własnej postawy, raczej jest stwierdzeniem powszechnie znanego faktu.

Nie chcę odbierać Wam przeżycia jakim jest czytanie relacji Badera, więc wspomnę tylko o jednym, opisywanym przez niego, zdarzeniu.

W kabulskim zoo jest ślepy lew. Kiedyś, gdy lew jeszcze widział, pewien młody człowiek drażnił zwierzę tak długo, aż odgryzło mu rękę. By pomścić krzywdę wyrządzoną bratu kolejny młody człowiek wrzucił do wybiegu lwa granat i pozbawił go wzroku. (Pisała o tym również Petra Prochazkova we Friszcie). To dla mnie największy dowód na ludzkie okrucieństwo, choć w tej książce przykładów nieludzkiego postępowania ludzi, znajdziemy mnóstwo.

Moim zdaniem to kolejna książka z tych, które trzeba znać, by podsycać pamięć.

Komentarze

Justyna K. pisze…
Podziwiam pokaźną ilość recenzji ;) Zapraszam do mnie, choć to dopiero początki. Pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
Justyno
dziękuję za zaproszenie -już byłam:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k