Astrid Lindgren. Dzień Dziecka w Bullerbyn.
Wydane przez
Wydawnictwo Zakamarki
Czy organizując świąteczne dni warto wzorować się na innych? A może lepiej będzie, gdy doceniając to, co mamy – własne zwyczaje, otoczenie – opracujemy niepowtarzalne obchody np. Dnia Dziecka?
Odpowiedź na te pytania znajdziemy w opowieści autorstwa Astrid Lingren. Lasse, Bosse, Britta, Anna, Ole i Lisa postanowili urządzić Dzień Dziecka dla dwuipółletniej Kerstin. Posadzili ją na źrebaku, rozbujali na huśtawce, a z braku kolejki górskiej (jaka z pewnością uświetnia Dzień Dziecka w Sztokholmie) wywiesili ją na sznurze za oknem. Chyba nie należy się dziwić, że pomysły starszych dzieci nie spodobały się Kerstin?
Ale już inne – bardziej swojskie i zwyczajne – atrakcje spowodowały radość dziewczynki.
Nieustannie zachwycam się opowieściami snutymi przez autorkę. A gdy jeszcze – tak jak w tym przypadku – słowa podkreślane są doskonałymi ilustracjami Ilon Wikland, nie pozostaje nic innego jak czytać i oglądać oraz oglądać i czytać:)
5 komentarzy:
Kiedyś - spory szmat czasu temu, książka "Dzieci z Bullerbyn" była moją ulubioną lekturą. Czytałem ją non stop przez rok czy dwa, oczywiście symultanicznie, wraz z innymi :) Później był "Jeździec bez głowy", "Rudy Orm", "Mistrz i Małgorzata", "Colas Breugnon", książki Lema i wiele, wiele innych. Może jeszcze wrócę do tych pierwszych, czytelniczych fascynacji.
Dwuipółletnia siostrzyczka Olego to Kerstin:)))
Musze koniecznie kupić córce tę książkę.
Nemo,
powroty sa miłe:)
Anno,
dziękuję za uwagę:)
To była książka .którą w wieku 5lat przeczytałaś samodzielnie.fascynacja pozostała.umiejętność czytania też:)
Pamiętam:) Siedziałam pod taka lampą na spręzynie;)
Prześlij komentarz