Przejdź do głównej zawartości

Dennis Lehane. Miasto niepokoju.


Wydane przez

Wydawnictwo Prószyński i Ska

Lehane zauroczył mnie „Rzeką tajemnic”. I jednocześnie postawił samemu sobie wysoko poprzeczkę, gdyż każdą z jego książek będę teraz porównywać do „Rzeki tajemnic”, a nie każda w owym porównaniu wyglądać będzie dobrze.

Akcja „Miasta niepokoju” toczy się przede wszystkim w Bostonie, w drugiej dziesiątce lat XX wieku. Centralnym bohaterem jest rodzina Coughlinów – ojciec będący kapitanem policji, Danny, również policjant, Connor obiecujący prawnik, Joe najmłodszy syn i Ellen Coughlin, która będąc żoną i matką policjantów próbuje odgrodzić się od brudów życia poprzez udawanie, że ich nie ma.

Z losami rodziny Coughlinów splatają się losy Nory, Irlandki uciekającej przez mężem, Luthera Laurenca, który będąc czarnym w opinii niektórych nie miał żadnych praw poza prawem usługiwania białym.

Czasy opisywane w powieści są z wielu powodów trudne. Z Europy przewieziony zostaje wirus grypy dziesiątkujący mieszkańców miasta, ludzie próbują walczyć o swoje prawa zakładając związki zawodowe, a kiedy policjanci oburzeni głodowymi pensjami i niewspółmierną do wynagrodzenia odpowiedzialnością zaczynają strajkować, Boston zamienia się w miasto zniszczeń, walki, morderstw.

Ważne dla mnie podczas czytania tej powieści były relacje między czarnymi i białymi oraz opis życia policjantów.

Istniały miasta, w którym Luther i jego rodzina mogli żyć, pracować i cieszyć się tym, co przynosiła im ich praca. Istniały inne miasta, w których czarny jadący autem uznawany był w najlepszym razie za szofera, w najgorszym – za złodzieja.

To, że policjanci nie mogą strajkować (współcześnie) wiem. Ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że niegdyś tramwajarz i szewc zarabiali lepiej niż policjanci, że policjant musiał z pensji kupić mundur, odznakę i broń, a posterunki były zaszczurzone, zapluskwione.

Wstrząsnęło mną to, jak rodzina Coughlinów potraktowała Norę, a później i Danny’ego. Interesujące było przyjrzenie się ich poczuciu moralności i etyki związanej z zawodem policjanta. Sprzeciw Danny’ego wobec zastałych praw naruszył obraz funkcjonariusza jaki istniał w świadomości jego rodziny.

Nie umiałam się natomiast odnaleźć w relacjach ze spotkań związkowych, rozważaniach kto terrorystą jest, a kto nie, a z racji mojej nikłej wiedzy o historii Stanów Zjednoczonych postacie powieściowe odpowiadające tym żyjącym poza kartami powieści były dla mnie nieczytelne i równie ważne co inne, występujące na dalszym planie.

Spędziłam z tą książką kilka dni (w tym trzy podczas wycieczki, na której przeczytałam niecałe 100 stron) i stwierdzam, że choć „Rzeka tajemnic” to nie jest, to Dennis Lehane stworzył prawdziwie epicką i interesującą opowieść o Bostonie z początków ubiegłego wieku.

Komentarze

Bazyl pisze…
Hmm, trochę inny niż zwykle, ale że ja Lehane'a bardzo, to już się cieszę, że czeka w biblio :D
mdl2 pisze…
Właśnie kończę i też mam b. pozytywne wrażenia.
Mnie z kolei fascynuje wątek związkowo-anarchistyczny i postać "wczesnego" Hoovera, no i jest to kawałek historii Ameryki bardzo słabo mi znany, dlatego z przyjemnością go poznaję.
Monika Badowska pisze…
Bazylu,
jak się okazuje inność jest atrakcyjna;)
mdl2,
mnie ów wspomniany przez Ciebie wątek historyczny jest słabo znany i to nieco zaburzało mi przyjemność lektury. Ale z całości jestem bardzo zadowolona:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k