Przejdź do głównej zawartości

Krystyna Bęczkowska. Opowiadania i opowieści dla młodzieży po roku 1970.

Wydane przez
Oficynę Wydawniczą Impuls

Pod koniec listopada przedstawiałam publikację Krystyny Bęczkowskiej dotyczącą literatury dla dzieci i młodzieży po roku 1990, dziś cofam się w czasie i sięgam do analiz literatury wydanej po 1970 roku. Nie umiałam pohamować się od porównań literatury dzisiejszej i tej z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, bo taka jest omawiana w niniejszym opracowaniu.

Autorka omawia poszczególne propozycje literackie dla młodzieży analizując je pod kątem tematyki stanowiącej główny wątek opowiadania, czy opowieści. Wyszczególnia zatem to jak przestawiany jest bohater, sposób obrazowania w literaturze negatywnego wpływu rodziny na nastolatków, problemu sieroctwa społecznego, problemów niepełnosprawnych nastolatków, kłopotów w szkole, relacji z rówieśnikami i rodzicami, a także dążeń do celu, determinacji, bohaterstwa. Kontynuując tradycję Ryszarda Waksumnda Krystyna Bęczkowska przedstawia idee reprezentowane przez autorów omawianych opowiadań. Czytając niewielkie streszczenia treści omawianych utworów czułam nieaktualność tychże tekstów, nieadekwatność środków jakimi rozpowszechnia się w nich wartości, wręcz przaśność, łopatologiczność niektórych z nich.

Nie znałam prawie żadnego z omawianych opowiadań. Może dlatego poczułam się tak zaskoczona ich treścią? Bo jakże odnieść się do historii młodego polonisty Artura, który wygrawszy w konkursie prozatorskim wczasy w Bułgarii rezygnuje z wyjazdu, by pieniądze przekazać na doposażenie nauczycielskiego zespołu grającego? Lub do opowieści o Michale, któremu żołnierze WOP-u wzruszeni jego sieroctwem wpłacają co miesiąc sto złotych na książeczkę mieszkaniową? Harcerzu, który podczas wakacyjnej pracy drużyny we Fromborku zamiast godziny na randce spędził siedem godzin i za karę nie mógł wmurowywać pierwszych cegieł w obecności ministra? Aż ciśnie mi się na usta - tak, Drogie Dzieci, tak się niegdyś pisało książki.

Jestem bardzo wdzięczna Krystynie Bęczkowskiej za przypomnienie literatury młodzieżowej minionych dekad. To bardzo ciekawe doznanie.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Dotychczas nie wiedziałam, że takie książki istnieją. Ale sam tytuł mnie zaciekawił...
Monika Badowska pisze…
Luna,
takie jak Bęczkowskiej, czy takie jakie ona opisuje?
Aglod pisze…
Mama opowiadała, że w PRL-u omawiała w szkole różne dziwne lektury.
Irena Bujak pisze…
Może być całkiem ciekawe ;)
Tajemnica33 pisze…
toż to książka dla mnie ;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k