Marta Kisiel. Dożywocie.
Wydane przez
Wydawnictwo Fabryka Słów
Po "Ręce do góry, allejuja!" oplułam się kawą i popłakałam ze śmiechu. Sytuacja była o tyle niekomfortowa, że w jednej ręce miałam kubek z kawą, w drugiej książkę, a na kolanach oburzoną kotkę, która nie życzyła sobie podczas popołudniowej drzemki takich ekscesów. Zapanowałam nad chwilowym szaleństwem materii oraz własnego poczucia humoru i wróciłam do lektury.
Konrad Romańczuk, mężczyzna około trzydziestoletni, którego środowiskiem naturalnym jest miasto, odziedziczył po bliżej nieznanym sobie przodku dom stojący gdzieś w środku lasu. W zapisie testamentowym była formuła o dość tajemniczo brzmiącym dożywociu, ale Konrad w osobliwej sytuacji życiowej nie zwraca na to uwagi, wynajmuje swoje mieszkanie koledze, pakuje tico aż po dach i wyrusza na poszukiwania Lichotki. Na miejscu wita go dwustuletni cud architektury gotyckiej i opiekun domu, Szymon Kusy. W domu natomiast... Ha! W domu czeka na Konrada anioł Licho, kotka Zmora, cztery utopce, potwór wielomackowy Krakers i panicz Szczęsny będący widmem. I tak się zaczyna przeurocza, intensywnie nasycona humorem opowieść.
"Dożywocie" to doskonała lektura. Postacie zapełniające książkę są szalenie oryginalne, w szaleństwie swym wyjątkowo uparte, a przez to ujmująco sympatyczne (oczywiście poza tymi, które zagrażają w jakikolwiek sposób Lichotce i jej mieszkańcom). Podziwiam wyobraźnię Autorki, jeszcze mocniejszym podziwem obdarzam jej umiejętności snucia historii i dziś oficjalnie zapowiadam, iż w ciemno decyduję się przeczytać wszystko, co Marta Kisiel napisze.
A teraz bym chciała wybrać się do Licha na kawę:)
13 komentarzy:
Mam tę książkę na półce, ale jakoś nie mogę się zabrać;D Zachęciłaś mnie, z resztą nie Ty pierwsza, więc przesunę na początek kolejki:D
Zacytuję pewnego polityka: "yes, yes, yes!" :D Kolejna osoba, która uległa urokowi Lichotki i jej mieszkańców, ale mnie to cieszy, asasasa! (powiedziała enga tańcząc taniec radości :D). Uwielbiam Licho i wszystkich innych bohaterów, całą książkę i jednym z moich wielkich (aczkolwiek nierealnych do urzeczywistnienia) marzeń jest kontynuacja przygód tej grupki.
Chodzi za mną ta książka cały czas, mam ochotę przeczytać ponownie, chociaż fragmenty. I chyba dzisiaj sobie poczytam troszeczkę, bo robi mi dobrze na wszystko ;)
A przy "Ręce do góry, alleluja!" tylko dlatego się nie oplułam, bo nic nie piłam :p Za to miałam kilka minut niekontrolowanego śmiechu i łez radości :D
Intryguje mnie okładka, no i Twój atak śmiechu. Zdecydowanie dopiszę sobie do listy. :D
że też nie mam jej dziś pod ręką, przydałaby mi się duża dawka dobrego humoru
Na podstawie opisu wyobrażam sobie, że może to być tak urocze jak film "Kołysanka" Machulskiego, prawda to?
oooooo mam ochotę opluć się kawą i popłakać ze śmiechu.
Muszę ją przeczytać :)
Scathach,
koniecznie:)
Książkowo,
o tak - dalsze losy różowej króliczej sfory i innych cudaków pośledziłabym z przyjemnością:)
Vampire_Slayer,
dopisz, dopisz:) Niech krąg zarażonych "Dożywociem" wzrasta;)
Tajemnica,
to zdecydowanie jest książka, która odgoni kiepski nastrój.
Seso,
nie znam "Kołysanki", więc trudno mi powiedzieć, ale zaintrygowałaś mnie tym filmem;)
Kingo,
wiesz, może lepiej dawkować sobie napoje podczas tej lektury. Albo chociaż tylko zwykłą wodę pić zamiast kawy. Ta ostatnia brudzi strasznie;)))
Anioły, utopie, potwory... Coś dla mnie ;)
Seso,
"Dożywocie" jest wiele lepsze niż "Kołysanka":)
Tam do Licha! Dobry tekst o dobrej książce.
Też kocham Licho. Alleluja.
Agnes,
alleluja!:)
Brzmi więcej niż zachęcająco ;) Poszukam w bibliotece.
Pozdrawiam!
Caitri,
koniecznie;)))
Prześlij komentarz